Redfall – Nie wiem, o co chodzi…

Gdy Redfall zostało wydane, akurat nie mogłem zagrać w tę grę. Widziałem jednak reakcję na nią. Jad sączy się z ust każdego, kto w grę zagrał. Podobno była ohydna. Sztucznej inteligencji zarzucano głupotę. Gra miała działać źle. Strzelać się miało tragicznie. Tak naprawdę gra ma jednak tylko dwa problemy. Zrobiło ją złe studio i coś poszło nie tak ze skalą.

Zrozumiałe zdziwienie Phila

W jednym z wystąpień Phil Spencer, który szefuje Xboksowi, wyraził swoje zdziwienie niskimi recenzjami gry. Oceny miały być lepsze. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jest on nieco odklejony od rzeczywistości. Ja jednak rozumiem zdziwienie. Gra nie jest zła. Naprawdę. Jak na standard kooperacyjnych strzelanek, których trochę jest na rynku, to nie jest zła. Problem polega jednak na tym, że zrobiło ją studio, które dało nam kilka dość dobrych singlowych gier, które były mocno fabularne. Dishonored i Prey nie były ładnymi grami, ale dawały nam coś ciekawego do robienia. Tutaj zostajemy wrzuceni świat niczym z  typowej gry RPG. Zadania, kilka mobków tu i tak, a między nimi pusto. Gra przypomina mi w tym kontekście State of Decay, które niby jest pełne rzeczy do podnoszenia i zrobienia, ale mimo wszystko wydaje się dość puste. Ale spokojnie. To samo spotkało Back 4 Blood. Zbyt wysokie oczekiwania, a gra była… Tylko ok.

Co poszło nie tak ze skalą?

Redfall, recenzja, review
Dla mnie największym problemem jest skala. Niektóre rzeczy są za małe, inne są za duże. Nie wiem, co poszło nie tak, ale mam wrażenie, że ta postać powinna być wyższa.

Największy problem z całą grą, którego jednak nie można przeboleć i jest on oczywisty na każdym kroku, to skala. I nie chodzi tu o problem skali Skyrima, że gra jest tak duża, że trudno wszystkiego dopilnować. Tu dosłownie chodzi, o rozjeżdżając się skalę świata. Wszystko jest w miarę ok aż do uratowania remizy, czyli zakończenia pierwszego zadania. Pojawiają się wtedy postacie. Siedzą przy biurkach, opierają się o blaty, po prostu stoją i… No coś nie gra. Kobieta stoi przy blacie i ma jakby 120 cm wzrostu. Inna postać, dorosły facet, zawsze opiera się o jakiś warsztat i wygląda, jakby dosłownie był karłem. Nie mam nic przeciwko karłom, ale coś jest po prostu nie tak. Nawet jak zapomnisz, że na prawie każdą postać patrzysz z góry, to podejdziesz do samochodu, który nagle ma 2 metry wysokości i nie widzisz dachu. I nie mówię o terenówkach, tylko małym hatchbacku.

Proszę, zostań w Redfall

Redfall, recenzja, review
Coś, co mnie zdziwiło to fakt, że nie jesteśmy przybyszami do Redfall. Próbowaliśmy zwiać, po prostu się nie udało. Dziwi też, że niektóre rzeczy dziwią naszych bohaterów. Oni w Redfall przecież byli.

Jeśli ominęło was jednak to, o co dokładnie chodzi w grze, to… Musicie sami wykombinować. To nie tak, że nie chcę wam zdradzać fabularnych tajemnic. Po prostu w tej grze wszystko jest jakby niedopowiedziane. Niejasne? Mamy miasto Redfall, które mieściło klinikę Aevum, w której to naukowcy pracowali nad odwróceniem starzenia, leczeniem nieuleczalnego i podobnych rzeczy, które zahaczają o kompetencje kamienia filozoficznego. Dorwali się oni do pewnej młodej damy, której ściągnęli krew, pobrali dosłownie wszystkie możliwe próbki i… Miasto w międzyczasie zaczęło wariować. Ludzie zaczęli się zabijać, do akcji wkroczyły wampiry, przyszło też zaćmienie słońca. Raj dla wampirów. Postać, którą gramy jest mieszkańcem Redfall, który chce się wydostać z miasta, jednak wampiry udaremniają ucieczkę. Podczas prologu dowiadujemy się, że z jakiegoś powodu główny zły chce nas przy życiu. Pora więc, żeby całe miasto wariatów i wampirów chciało nas zabić, logiczne. My natomiast chcemy zniszczyć całe zło tego świata (albo miasta).

Krok pierwszy to dobra motywacja

Redfall, recenzja, review
Jedynym celem w Redfall jest po prostu przeżyć i wygrać ze złem. Nasi bohaterowie nie mają nic do zyskania, porzucając swoją misję. Sprawia to, że brakuje motywacji do długiego grania.

Moim zdaniem każda gra potrzebuje odpowiedniej motywacji do gry. Samo powiedzenie “idź w świat” działa chyba tylko w Minecrafcie. Dishonored miało zemstę jako motywację. Wiedźmina motywowało odzyskanie Ciri. Ayre and the Crystal Comet nie miało żadnej. Jak jest tutaj? Motywacja jest naprawdę kiepska. Nic nas w grze nie trzyma, poza tajemnicą Redfall i chęcią przetrwania. Fabuła jest, ale jest owiana taką tajemnicą, że po kilku godzinach przestaje nas interesować. No są wampiry i co z tego? Redfall też nie uchwyciło tej magii Borderlands i pierwszych Dead Island. Gdy były niby mocno kooperacyjne, ale brak partnerów nie przeszkadzał. Tutaj wielokrotnie pomyślałem, że to musiałaby być dobra gra w kooperacji. Niestety nie dane mi było spróbować jeszcze, ale też nikt z moich znajomych nie gra w Redfall. Minecraft, Vermintide II i Age of Empires II tak, ale Redfall raczej nie.

Jest źle, ale z innych powodów

Redfall, recenzja, review
Co prawda znajdziemy kilka sytuacji, gdzie SI wbiega w ścianę, nie zwraca na nas uwagi, ale są to pojedyncze przypadki. Prawdziwym problemem jest coś zupełnie innego.

Obiektywne parametry, a odbiór gry to jednak zupełnie dwie różne rzeczy. Obiektywnie Redfall to nie jest zła gra, która zasługuje na więcej niż 58%. Rozumiem jednak, że gra została wydana w stanie… Nieodpowiednim. Głównie dzieje się tak przez grafikę i animację. Olać głupich sługusów, to naprawdę nie jest problem i nie miałem z nimi większych problemów. Grafika jednak siada. Po zmianie lokalizacji trzeba czekać dobre 10-15 sekund aż zrenderuje się celownik w wysokiej jakości. Zamaszystość animacji będzie regularnie sprawiać, że wampiry będą przenikać powierzchnie, a my nie pozostaniemy im dłużni, wykonując animacje wykończeń, które niejednokrotnie pozwolą nam zajrzeć, co jest po drugiej stronie ściany. Nie rozumiem, dlaczego nasza postać zyskuje gumowe ręce, gdy element parkourowy jest daleko. Dlaczego wampiry szwendają się w dzień i w nocy? Tak, zaćmienie, ale pora dnia powinna mieć wpływ na grę niczym w Dying Light. Dużo tego, naprawdę dużo.

Nie jest jednak AŻ TAK źle

Redfall, recenzja, review
Redfall to nie jest piękna gra, ale żadna gra od Arkane Studios nie była. Ta w dodatku jest wykonana przez ich drugorzędne, amerykańskie studio. Oczekiwania nie mogły być aż tak wysokie.

Czy jednak ostatecznie gra jest tak zła, jak ludzie mówią, że jest? Jasne, że nie. Planuję w nią jeszcze grać i może znaleźć jakąś grupę. Gra jest zaskakująco przyjemna. Jasne, że frustruje na niemalże pewnym kroku po jakimś czasie, ale każda śmierć to był mój błąd (albo przesadzony wysysacz). Gra była dla mnie stabilna z tylko kilkoma czkawkami podczas tych godzin rozgrywki. Żaden przedmiot nie zniknął (ekhm Tin Can), bronie są może i kiepsko rozwiązane (nazwa broni to typ z masą skórek, które są do niego przypisane, tragedia), nie możemy ich ulepszać ani zmieniać skórek, ale jest ich dużo i każdy znajdzie coś dla siebie. Zadania są ciekawsze niż zwyczajowe fetch questy. Jest masa systemów związanych z faktem istnienia wampirów, jak gniazda, które są skradankowymi instancjami. A wiecie, co jest najlepsze w Redfall? To, czego nie da się przebić? Redfall jest w Game Pass i jest wliczona w koszty życia.

Jedna odpowiedź

  1. Po dodatkowych godzinach grania w Redfall muszę przyznać, że rozgrywka jest bardzo przyjemna, a jedynym irytującym elementem gry są pomniejsze błędy. W pewnym momencie animacja przeładowania nie odpaliła się odpowiednio i zamiast ładować pierwszą komorę broni, moja postać ładowała drugą. Powiadomienie o zakończonej misji pojawiło się i zniknęło, wyłączając mi na kontrolerze przyciski Menu (menu) i B (kucanie). Za innym razem w grze zniknęły paski życia, więc niektóre walki wydawały się dłuższe niż być powinny. Sądzę jednak, że hate wokół gry nie jest w pełni uzasadniony. To jest gra „dobra”, ale tylko „dobra”. Chodzą opinie, że gdyby była wieloplatformowa (PlayStation), to byłaby oceniona o 10(/100) punktów wyżej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Autor
Picture of Łukasz
Łukasz
Leśnik z wykształcenia. Pracownik banku za dnia. Wyznawca Microsoftu w nocy. Xbox, pióra, notatniki i gadżety. Czego chcieć od życia więcej?

OpenCritic Contributor

Kategorie

Taka sobie reklama