Gdy zaczynałem moją przygodę z grami, miałem do wyboru niewiele tytułów. Demo Fallout Tactics, demo Grim Fandango. Dużo dem. Prawo w Polsce było jednak takie, że piractwo było legalne i miałem kilka gier… Z importu. Operation: Flashpoint. Gruntz. Commandos 2. Koledzy piracili Gothica, a w mojej kolekcji pojawił się The Elder Scrolls III: Morrowind i Caesar III.
Strategiczny rozkwit lat 90
Caesar III pojawił się na rynku w połowie 1999 roku. Końcówka lat 90 była tłoczna, jeśli chodzi o genialne gry strategiczne. Blizzard wypuścił swojego StarCrafta i Warcrafta III. Westwood pracowało w pocie czoła nad kolejnymi grami z serii Command & Conquer i Dune 2000. Max Design wydało Anno 1602. Microsoft i Ensemble Studios wydali jedną z najlepszych strategii wszechczasów – Age of Empires II. Natomiast Sierra i Impression Games wydały kontynuację serii Caesar – Caesar III. Mimo tego, że jest to jeden z ostatnich projektów studia, jest on zdecydowanie najlepszy. Rzadko się zdarza, że studio upada niedługo po sukcesie. Na szczęście upadek Impression Games dał deweloperom szansą na otworzenie nowego studia i sformowano Firefly Games. Ci natomiast lata później próbowali dać nam ich własną wersję Caesara IV w postaci CivCity: Rome, jednak… To nie to samo. Każda ze wcześniejszych gier doczekała się jednak kolejnych odsłon… Jednak nie “Cezar”.
Postaw znak, wykop studnię i czekaj

Początki grania w Caesar III jest bajecznie proste. Pierwsze trzy misje w grze to tak naprawdę samouczki, gdzie jesteśmy prowadzeni za rękę. Przy czym warto zauważyć, że trzecie zadanie, jakie będzie, zależy od nas. Mamy bowiem możliwość grania w ekonomiczną lub wojskową kampanię. Oczywiście czasami trzeba walczyć, dostarczając oliwę, a czasami walcząc dostarczyć oliwę, ale główny nacisk na kampanię jest inny. To nie tak, że mamy tę samą mapkę i inne cele. O nie. Zaczyna się jednak prościej. Postaw kilka domów, napoi mieszkańców, pozwól im czcić bogów. Potem czas na rynek, farmy, rozwój. Marmur, żelazo, broń, garnki, handel. Różne regiony pozwalają hodować inne rośliny. Nie spodziewaj się oliwek na wyspach brytyjskich i świń na pustyni. W tej grze jest tyle zazębiających się elementów, że trudno się skupić na jednej rzeczy.
Zbuduj karierę na gruzach galijskich wiosek…

Pierwsza kampania to kampania wojenna. Naszym głównym celem będzie tu podbój nowych terenów, wygrywanie wojen i wybijanie buntowników. Już w pierwszej misji nauczymy się robić broń na masową skalę, bo czeka nas kilka ataków. To jednak nie jest gra strategiczna, gdzie wystarczy zbudować mur jednostek i po zabawie. Mamy tutaj ograniczoną ilość garnizonów do dyspozycji. Każdy garnizon z czasem uzupełnia się o rekrutów, których trzeba szkolić, a gdy walczą i patrolują, to ich morale spada i skuteczność w walce. Też różne formacje są potrzebne do czegoś innego, ale nie ma tutaj typowej logiki strategicznej w postaci “kamień-papier-nożyce”. W kampanii bardziej chodzi o zrównoważone rozwijanie swojej gospodarki pod ciągłym zagrożeniem. Ile zasobów poświęcić na rozwój miasta, a ile na armię? Trzeba pamiętać, że ludzie też nie są głupi i gdy zbliża się silna armia wroga, a my dysponujemy kilkoma prefektami do obrony, to mogą zacząć się burzyć.
Albo trzymaj ekonomię Rzymu w garści

Innym rodzajem kampanii jest kampania ekonomiczna. Tutaj przyjdzie nam tworzyć ekonomiczną potęgę Rzymu. Sprowadza się to najczęściej do osiągnięcia celu, będąc bombardowanymi przeróżnymi prośbami cezara. Zbliżają się igrzyska, potrzebujemy wina. Dawaj oliwę, bo w stolicy brakuje. Głodujemy, wysyłaj nam jedzenie. Zawsze dostajemy ilość i określony czas. Nie wyrobimy się? Władca nie będzie zadowolony. Pierwszy raz nam wybaczy, za drugim razem się wkurzy, a za trzecim wyśle w naszą stronę swoje legiony. Nieposłusznych gubernatorów trzeba likwidować. Jest do zdecydowanie spokojniejsza kampania, ale trzeba każdą misję rozegrać dwa razy. Pierwszy orientacyjnie, a drugi na serio, wiedząc, co na nas czeka. Oczywiście walki tutaj jest mało. Prefekci częściej będą walczyć z wilkami, niż faktycznie ktoś nas zaatakuje. Z tubylcami też można się dogadać, budując w ich wioskach placówki dyplomatyczne. Jeśli uważasz, że ta kampania jest łatwiejsza, to nie, niekoniecznie. Jest po prostu inna, wymaga innego sposobu myślenia i umiejętności budowania zapasów.
Archaiczne, zapomniane systemy Caesar III

Ciekawe w grze jest to, że patrząc na tę grę, może nam przychodzić na myśl masa współczesnych tytułów. Cities: Skylines chociażby. Budujesz miasto, które ma funkcjonować i się samo rozwijać. Nie jest to mylna uwaga, bo Caesar III to protoplasta gatunku city builderów, razem z grami pokroju SimCity. Gry się jednak bardziej nie mogą różnić, głównie z uwagi na archaiczne mechaniki, szwędaczy przeróżnego rodzaju i przytłaczającej ilości ograniczeń. Głównym problemem są szwędacze, którzy przechodząc obok budynku, zmniejszają jakieś ryzyko. Prefekt obniża ryzyko przestępczości. Inżynier zawalenia. Medyk chorób. Sprzedawczyni rozprowadza żywność, a kapłani zwiększają bogobojność. W pewnym momencie, jak zaczynamy brać grę na poważnie, cała sztuka polega na tym, żeby szwędacze robili wszystko, czego od nich chcemy, mimo że ich zachowania są w dużej mierze losowe. Szczególnie dotyczy to szwędaczy szukających ludzi do pracy, którzy jak nie dojdą do domu, to nie znajdą pracowników, którzy będą harować na farmie.
Może już nie na nasze czasy?

Gra w ogóle nie byłaby grywalna, gdyby nie współczesne modyfikacje. Zarówno Steam, jak i GOG, posiadają uwspółcześnione wersje gry, które działają na najnowszych Windowsach. Jest jednak z nimi kilka problemów. Przede wszystkim są to gry stare, więc nie obsługują współczesnych rozdzielczości. Będziemy zmuszeni grać w rozdzielczości maksymalnie 1024×768. Brakuje opcji, udogodnień, typowych rzeczy, o których każdy wie teraz, ale 20 lat temu nikomu się o tym nie śniło. Dlaczego nie mogę sobie wybrać, ile magazynu będzie zajmować dany surowiec? Z czasem doprowadza to do kuriozalnej sytuacji, w której mamy drogę wypakowaną magazynami na każdy możliwy surowiec. Dlaczego handlarze muszą zachodzić do konkretnego magazynu handlowego, a nie mogą brać surowców z miejsca, gdzie one są? Dlaczego szwędacz musi dojść do domu, żeby znaleźć ludzi? Sprawia to, że dla doku potrzebne jest osiedle. W Caesara III gra się przyjemnie, ale ile w tym mojej nostalgii, ile masochizmu, a ile faktycznie ponadczasowej gry?
To jednak nie koniec

Na szczęście ktoś jednak pomyślał. Kojarzycie OpenRA? Społeczność zebrała się, żeby wprowadzić klasyczne gry Westwood w XXI wiek. Dokładnie to samo zrobiono z Caesarem III. Żeby jednak było śmieszniej, to mamy do dyspozycji dwa… Mody? Bardziej nakładki (potrzebujące oryginalnych plików gry). Pierwszą jest Julius. Julius pozwala nam grać w Caesar III, jakby to była współczesna gra. Dodaje wsparcie dla natywnego rozmiaru naszego ekranu, pozwalając nam dostosować wielkość gry za pomocą suwaka. Grając na ekranie full HD, widzimy mniej więcej 4 razy więcej gry przy standardowych ustawieniach. Pozwala pominąć intro, wprowadza małe zmiany w interfejsie, przewijaniu, legionach. Wszystko można jednak odkliknąć. Julius jest dla purystów, którzy cenią oryginalnego Caesara III i nie chcą od niego wiele więcej. Imponujące jest to, że Julius jest dostępny nie tylko na PC, Linuksa i macOS, ale też na Androida, Switcha i PSV!

Drugi to Augustus. Augustus ma już zupełnie inny cel. A co, gdyby Caesar III powstawał teraz? Dodajmy do niego wszystkie możliwe modyfikacje, które przyjdą nam do głowy. Panel z podglądem żądań, bogów, stanu miasta, zatrudnienia. Dodatkowy budynek ograniczający zasięg szwędaczy. Wyłączenie szwędaczy szukających pracowników. Gra posiada dziesiątki opcji, z których większość wpływa na rozgrywkę. Tutaj można się już bawić w bardziej złożone systemy budowania miasta jak chociażby “blokowiska” wokół fontanny. Mamy większą swobodę w zarządzaniu budynkami, handlem i produkcją. Augustus sprawia, że Caesara III trzeba odkryć na nowo. Przyznam, że to właśnie dzięki niemu zacząłem ponownie grać w Caesara III. Obie nakładki sprawiają, że ta 24-letnia gra nadal potrafi oczarować swoją niezrównaną prostotą wyglądu i rozbudowaną mechaniką. Niby wszystko wydaje się proste i będzie tak długo, aż postanowisz poczuć się mniej komfortowo. Mało jest lepszych gier za 250 zł, a ta kosztuje tylko 25.