Metro Exodus – Idealne zwieńczenie trylogii

Po latach zagrałem w końcu w Metro Exodus. Trzy razy. Muszę przyznać, że ta gra budzi moje mieszane uczucia, bo jest dobra, jako gra. Jest też dobra jako historia. Tylko sposób jej opowiedzenia jest… Po prostu kiepski. To już nie era niemych bohaterów. 

Ukraińska gra na podstawie rosyjskiego hitu

4A Games – niegdyś ukraińskie studio, teraz chyba cypryjskie – idealnie trafiło w szczyt fali popularności uniwersum Metro. Świat stworzony przez Dmitrija Głuchowskiego (poszukiwany listem gończym, wspiera rosyjską opozycję i Ukrainę, skazany in absentia, tak… To chyba jeden z tych dobrych Rosjan) ma już ponad 100 książek opisujących różne wydarzenia z różnych zakątków świata. 4A Games stworzyło swoje Metro 2033, opierając się na wydarzeniach z książki o tej samej nazwie. Gra była… Dobra, choć nie idealna. Grafika była dość brzydka, rozgrywka toporna w wielu miejscach i gra była wysiana błędami. Tak naprawdę można powiedzieć, że gra nie wpłynęła w dużej mierze negatywnie na twórczość Głuchowskiego. Podobnie było z Metro 2034, które nie tylko kontynuowało fabułę. To była w dużej mierze ta sama gra, która niewiele dodawała, Metro Exodus, które o dziwo nie przedstawia fabuły Metro 2035. Przedstawia natomiast dalsze życie Artyoma i jego poszukiwań lepszego domu. Gra jest dobra.

Fabuła też jest dobra, ale…

Metro Exodus, Xbox Series X
Metro Exodus zabierze nas na nieplanowaną wcześniej przejażdżkę pociągiem na wschód Rosji. Za Ural i ku Pacyfikowi. Poznamy odpowiedź na pytanie, czy świat przetrwał?

Fabuła gry opowiada historię poszukiwania nowego domu przez bohatera serii. Artyom nie może się pogodzić z tym, że cały świat został zniszczony. Opuszcza więc moskiewskie metro i wyrusza w świat. Tytułowy eksodus jest jego podróżą na wschód, gdzie ma nadzieję znaleźć nowy dom. Wszystko fajnie. Gra przeczołga nas przez kilka niesamowicie zróżnicowanych poziomów, żeby ostatecznie dać nam wycisk w ostatnim poziomie. Jest tylko jeden problem. Artyom jest niemy. Rozumiem, że jakiś czas temu była moda uciszania bohaterów, żeby gracz mógł wczuć się w ich rolę. Z czasem jednak niemy protagonista powinien zniknąć. Bardzo mocno przeszkadza, gdy nasz bohater nie mówi, a inne postaci nawiązują do tego faktu. Nie zamienił on słowa z Anną – miłością swojego życia. Pewien doktor powiedział, że nie wypowiedział on ani jednego słowa. Inna postać zadaje pytanie, a potem bardzo wygodnie stwierdza, że  w sumie on wie i nie musisz odpowiadać. To nie jest dobrze.

Miałem się wczuć, a był nijaki

Metro Exodus, Xbox Series X
Nieco irytuje z czasem, że każdy prowadzi z Artyomem monolog. Przyjemniej gra się w oba dodatki, gdzie Sam i Khlebnikow mówią i prowadzą dialog z innymi.

Problem Artyoma jest właśnie taki, że nasz bohater jest nijaki. Zdaję sobie sprawę, że w książkach bohater nie musi wdawać się w dialogi, bo siedzimy w jego głowie. Na stronach książki czytamy co myśli i poznajemy jego osobowość. W filmie i grze to nie ma sensu. Gdy w filmach nie ma dialogów, to też pojawiają się chociaż szepty w głowie bohatera. Jeśli natomiast tego nie ma w grze, to… Nasza postać nie ma charakteru. Wiemy, że Anna kocha Artyoma, a Miller podchodzi do niego, jak do niesfornego syna. Wiemy, że niektóre postaci uważają, że psuje on atmosferę w metrze i marnuje jego zasoby. Co jednak myśli w tym momencie Artyom? Nikt nie wie. Brakowało mi właśnie tego, jakichś interakcji. W Ghostwire: Tokyo nasz bohater mówi. W The Outer Worlds nie mówi, ale mamy tam interakcję poprzez dialogi. Czujemy w tych grach, że kształtujemy świat. A tutaj? Biernie wykonujemy rozkazy.

Chociaż ta rozgrywka…

Metro Exodus, Xbox Series X
Noc może i jest nieco za jasna, ale jest też klimatyczna. Strażnicy są mniej czujni, można się zakraść wszędzie. Dzień to natomiast raj dla graczy, którzy lubią głośne rozwiązania.

A cała reszta? Przyznam, że genialna. Już poprzednia gra implementowała większość mechanik, które zobaczymy w Metro Exodus, ale pojawiają się nowe. Największym przełomem jest plecak, który posiada Artyom. Pozwala on modyfikować broń w terenie. Działa trochę jak… System Plus w Battlefieldzie, tylko bez możliwości szybkiego wyboru. Dla broni, które obecnie posiadamy, możemy wybrać modyfikację kolby, lufy, celownika, laser i magazynek. Poza tym da się wytwarzać część przedmiotów jak apteczki. Dochodzi też możliwość modyfikowania wyposażenia, czyli chociażby maski przeciwgazowej. Strzela się też przyjemnie. Bronie różnie reagują na zmiany akcesoriów, czuć, że każda broń ma odpowiednią moc. Strzelba jest zaskakująco przydatna i przyjemna w obsłudze. Jedyne, co tak naprawdę mi średnio pasowało, to elementy skradane. Nigdzie nie jest tak, że nie da się otworzyć ognia, ale są sekcje projektowane typowo pod skradanie się. Są… Ok. Tylko. Mogłyby być dłuższe i wymagać nieco kombinowania. Niestety wystarczy tutaj kucnąć i znikasz przeciwnikowi z oczu.

Szczegóły, które się zauważa

Metro Exodus, Xbox Series X
Każdy poziom w Metro Exodus żyje. Niestety nawet sielankowa dolina w sercu tajgi ma swoje problemy. Nie każdy gra według tych samych zasad w nowym świecie.

Fajnym aspektem Metro Exodus są szczegóły, które trudno czasami zauważyć, ale zawsze cieszą. Deweloperzy nie uprościli sobie życia, dodają do gry rzecz takie, jak pękająca paska, którą możemy zakleić taśmą. To jedna z tych oczywistych rzeczy. Są jednak mniej oczywiste. Przeróżne modyfikacje broni zmieniają, jak one działają. I nie chodzi o dołączenie tłumika i wyciszenie wystrzału. Chodzi o to, że jak nie damy Artyomowi magazynka do jednej z broni, to będzie każdy nabój ładował do komory osobno. Shambler to strzelba, której większość mechanizmu widać. Widać więc, jak kolejne naboje są ładowane do komory. Z każdym razem, jak to zauważyłem, było miło. Szkoda tylko, że są elementy, których dalej nie ruszono. W dodatku Sam’s Story tytułowy bohater może grać na pianinie przy kilku okazjach. Szkoda, że nie idzie mu za każdym razem lepiej. Metro Exodus to jednak dobra gra nawet bez tego.

3 gry i 2 dodatki później

Metro Exodus, Xbox Series X
W trakcie gry w Metro Exodus doświadczymy każdej emocji. Szok, zdziwienie i obrzydzenie będą nam jednak towarzyszyć najczęściej. Post-apokaliptyczna Rosja nie jest piękna.

Metro Exodus zajęło mi nieco ponad 56 godzin. Trzy przejścia gry, które w gruncie rzeczy są wymagane do zdobycia wszystkich osiągnięć i 2 dodatki – Sam’s Story i The Two Colonels. Czy gra zaczęła się nudzić? Tak. Czy z chęcią zagrałbym w kolejny dodatek? Jasne. Metro Exodus to genialna gra. Fabuła idealnie pasuje do Uniwersum Metro. Bohaterowie mają swoje własne historie, a dodatek The Two Colonels pokazuje nam pewne wydarzenia z perspektywy innej osoby. Mogliśmy się tylko domyślać, co się wydarzyło w nowosybirskim metrze. Teraz już wiemy. Fajnie rozwiązano kwestię dwóch zakończeń głównego wątku fabularnego, w którym widać, jaki wpływ na ostatnie minuty gry mają nasze poczynania. Nie ma tutaj tajemniczych punktów moralnych, które są zbierane przez całą fabułę. Każdy poziom to zamknięta całość. Metro Exodus to jedna z najlepszych fabularnych strzelanek, w jakie grałem i sądzę, że może ją przebić tylko S.T.A.L.K.E.R. 2..

2 Responses

  1. Grałem po przeczytaniu całej trylogii, bolał mnie fakt że szanowny Młynarz zasuwał z karabinem u boku Artema, przecież w całej trylogii ten człowiek nie był w stanie podnieść się z wózka inwalidzkiego. Protezy nóg jeszcze można zrozumieć, ale ręką? Cóż widać promieniowanie działa cuda i odrosła.

    1. Jakby nie patrzeć, Młynarz jest kluczową osobą, która napędza fabułę trzeciej gry. Bez niego cała eskapada miałaby mało sensu. Mam wrażenie, że trzeba spojrzeć na gry jako dzieła inspirowane książkami. Inaczej da się zwariować. Szczególnie, jeśli weźmiesz pod uwagę to, że gry mają różne zakończenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Autor
Picture of Łukasz

Łukasz

Hej, to jest przykładowy tekst. Na pewno go *kiedyś* zmienię!

OpenCritic Contributor

Kategorie

Taka sobie reklama