Queen’s Quest 5 – Nieudany eksperyment Artifex Mundi

Tworzenie gier to może być lukratywny biznes, ale nie dla każdego to łatwy kawałek chleba. Najlepiej zarabiają gry w systemie “game as a service” i gry mobile. Artifex Mundi nie ma z czego zrobić pierwszego, ale próbowali przenieść mobilne systemy na konsolę w Queen’s Quest 5 i… Nie udało się?

Spróbować trzeba

Artifex Mundi to polski deweloper i wydawca, który ma w swoim portfolio dziesiątki gier. Większość jest w jednym gatunku. HOPA – Hidden Object Puzzle Adventure. Wydawałoby się, że są to nietrudne do zrobienia gry, których fabuła nigdy nie powala, a styl graficzny i animacja nie są wymagające, jeśli znamy się na rzeczy. Wśród ich gier są takie perełki jak Irony Curtain, czy My Brother Rabbit. Większość to jednak serie Enigmatis, Grim Legends i Queen’s Quest. Eksperyment dotyczy właśnie tej ostatniej serii i najnowszej (dostępnej na Xboksie odsłony). Gry od Artifex Mundi niegdyś kosztowały 45 złotych, ale postanowiono podnieść ich cenę do 70 złotych. Nie wiem, czy to posunięcie spełniło oczekiwania wydawców, ale po jakimś czasie postanowili wykonać kolejny ruch. A co, jeśli damy wam grę za darmo i policzymy za podpowiedzi? Model niczym z gier komórkowych i jedna z nielicznych gier na konsole o takim modelu.

Padło na Queen’s Quest 5

Queen's Quest 5: Symphony of Death, Xbox Series X
Historia w grze jest dość prosta, nie ma w niej miejsca na niuanse, chociaż nie wszystko od razu wiadomo. Dwie do trzech godzin to mało czasu, żeby opowiedzieć porządną historię w grze.

Queen’s Quest 5: Symphony of Death zostało stworzone przez Brave Giant i pojawiło się na konsolach w grudniu 2021 roku. Nikt by się za bardzo grą nie zainteresował (sorry Artifex Mundi, taka jest prawda i na pewno o tym wiecie), gdyby nie fakt, że była… Darmowa? Każda z gier Artifex Mundi ma około 2 do 3 tysięcy graczy na True Achievements. Queen’s Quest 5? Około 8. Pierwsze osiągnięcie w innych grach Artifex Mundi odblokowuje natomiast około 90% graczy, a w darmowej grze około 60%. Oznacza to tyle, że gracze rzucili się na darmową grę, ale niekoniecznie w nią grali, ale na pewno zagrało w nią więcej osób niż w inne ich gry. Nikt nie wie, jak to się przełożyło na dochodowość gry, wątpię, żeby Artifex Mundi podzieliło się z nami liczbami. Mam jednak wrażenie, że wiele to mówi o darmowych grach na konsolach w modelu mobilnym.

Po prostu HOPA

Queen's Quest 5: Symphony of Death, Xbox Series X
Queen’s Quest nie wyróżnia się niczym szczególnym wśród innych gier HOPA. Jest dość przyjemna, ale też prosta i łatwo podążać za logiką w tej grze, a to jest zawsze dobry znak.

Czym jednak jest Queen’s Quest 5: Symphony of Death? Jest to już kolejna gra, w której wcielamy się w rolę nadwornej alchemiczki, która musi rozwiązać każdy problem królestwa. Tym razem padło na serię porwań, które zaczęły mieć miejsce jakiś czas temu. Trzeba więc wyleczyć smoka, który ma niebezpieczny katar i wyruszyć w podróż. Rozwiązanie tajemnicy porwań powinno zająć około 2-3 godzin. Po ukończeniu głównej fabuły mamy też tradycyjnie dostęp do dodatkowej historyjki, która pozwoli nam spojrzeć na nieco inne wydarzenia. O dziwo ta historyjka jest darmowa, a powinna kosztować jakieś 5 złotych, czy może nawet dychę. Do monetyzacji postanowiono jednak podejść nieco inaczej. Płatna nie jest zawartość, tylko podpowiedzi. Kojarzycie tego magicznego ognika, którego użycie mówi nam, gdzie kliknąć i co zrobić? Tutaj zaczynamy grę z darmowymi pięcioma. Dodatkowo co godzinę dostajemy jedno dodatkowe użycie za darmo w sklepie. Za pozostałe trzeba natomiast zapłacić.

Ta ekonomia nie mogła wypalić

Queen's Quest 5: Symphony of Death, Xbox Series X
Pomysł na monetyzację gry jest dość szalony. Dajmy ludziom możliwość kupienia podpowiedzi. Jeśli ktoś będzie potrzebował więcej niż bonusowe 5 na start, to ewidentnie nie ogarnia tego typu gier.

Nie wiem, co deweloperzy myśleli. Jak to miało się udać? Queen’s Quest 5 nie jest szczególnie trudną grą. HOPA nie jest jakoś szczególnie trudnym gatunkiem. Gdyby jednak dodać jakieś fail state’y do gry, to może byłby sens w podpowiedziach. Tutaj, jeśli klikniesz tam, gdzie nie możesz, nic się nie dzieje. Do każdej łamigłówki można podchodzić w nieskończoność. Sekcje znajdowania przedmiotów wybaczają każdy błąd. Z uwagi na moją niekompetencję przeszedłem grę trzy razy. Okazuje się, że nigdy nie potrzebowałem podpowiedzi, a gdy ich używałem, to bardziej z ciekawości niż potrzeby. Sądzę, że ludzie po prostu nie kupowali dodatkowych podpowiedzi i początkowa pula im wystarczała. Ciekawe byłoby wydawanie podpowiedzi za obejrzenie reklamy, bo przecież… Reklama mnie nic nie kosztuje, a deweloperowi skapnie 0,0005 grosza za każde odtworzenie. Queen’s Quest 5 powinno być też bardziej wredne. Powinno posiadać prawie niemożliwe łamigłówki, a nie “dopasuj obrazek A do obrazka B”.

Czy na konsolach jest miejsce dla gier mobilnych?

The Elder Scrolls: Blades
The Elder Scrolls: Blades to typowa gra mobilna. Główna rozgrywka jest darmowa, jednak za wiele dodatkowych rzeczy trzeba płacić. Głównie kosmetykę, ale też szanse na lepsze wyposażenie.

Przy okazji Queen’s Quest 5 rodzi się pytanie, czy gry mobilne nadają się na konsole? W zasadzie, dlaczego nie ma więcej “darmowych” gier, które są chociażby wspierane reklamami. Moim zdaniem zarówno deweloperzy, jak i Microsoft sporo tutaj tracą. Microsoft ma naprawdę dużą bazę reklamodawców. Deweloperzy mają naprawdę dużo gier, które mogłyby być darmowe na konsolach, ale wspierane mikrotransakcjami i reklamami. Nie mam oczywiście na myśli gry, która co minutę wyświetla reklamę, ale co z “obejrzyj reklamę za nieco waluty”? Naprawdę nie ma powodu, żeby nie wydać Mighty Doom, czy Tomb Raider Reloaded na konsolach. Nie mówię już o poważniejszych grach, jak The Elder Scrolls: Blades, które z jakiegoś powodu jest tylko na Switchu, a na innych konsolach się raczej nie pojawi. Haha, Call of Duty: Mobile? Może ten nowy mobilny Battlefield? To nie tak, że te gry nie mają wsparcia dla kontrolerów. Dlaczego więc nikt nie próbuje?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Autor
Picture of Łukasz
Łukasz
Leśnik z wykształcenia. Pracownik banku za dnia. Wyznawca Microsoftu w nocy. Xbox, pióra, notatniki i gadżety. Czego chcieć od życia więcej?

OpenCritic Contributor

Kategorie

Taka sobie reklama