Outriders: Worldslayer – To nadal nie jest end game

Outriders to przyjemna gra od People Can Fly. Polskie studia zasłynęło, tworząc między innymi Painkillera i Bulletstorm. Potem stworzyli Gears of War: Judgement i pracowali intensywnie nad Fortnite. Outriders to ich pierwszy projekt od wyswobodzenia się spod jarzma Epic Games. Worldslayer to natomiast ich rozszerzenie gry, w którym obiecywali wiele.

Outriders

Sporo osób uważa, że Outriders to kiepska gra. Z założenia było to coś pomiędzy Gears of War i Destiny. Looter shooter z mechaniką osłon. Fabuła jest prosta, w sensie prowadzi nas bezpośrednio do celu. Nie ma czasu na niuanse i rozgałęziające się drzewko decyzyjne. Strzelanie było przyjemne, każdy typ broni nieco inny, ale poza tym różniły się tylko skinami. Po zakończeniu fabuły w grze nie było nic. To nie tak, że ojej, skończyłem fabułę, teraz nie mam co robić poza zwiedzaniem świata i wykonywaniem zadań pobocznych. Ok, dobra, były Ekspedycje, ale mam wrażenie, że jedynym celem ekspedycji było zdobywanie wyposażenia, żeby robić ekspedycje szybciej. W zasadzie end game loop jest dokładnie taki sam jak w wielu innych grach RPG i MMO. Przez to gracze narzekali, że end game w zasadzie nie ma znaczenia. Wtedy pojawiła się obietnica. Dostaniecie wielkie DLC, które zmieni Outriders w sposób, jakiego się nie spodziewacie!

Nie dotrzymali słowa

Outriders: Worldslayer, Xbox Series X, recenzja, review
Worldslayer zaprowadzi nas w kilka naprawdę fajnie wyglądających miejsc. Niestety fabuła nie jest długa, a większość jej długości można zrzucić na poziom trudności, który wybierzesz.

People Can Fly miało chyba podobne ambicje, co BioWare ze swoim Anthemem. Miała być wielka aktualizacja, która czerpie z tego, czym jest Anthem, ale przedstawia to w zupełnie innym świetle. Różnica jest taka, że People Can Fly dostarczyło nam produkt. Problem polega jednak na tym, że nie spełnia on oczekiwań i nie jest tym, czego się spodziewałem. To po części dobrze, bo mi akurat Outriders podpasowało. Zastanawiałem się, jak PCF zepsuje tę grę. Oni jednak tego nie zrobili. Worldslayer, bo tak nazywa się ten dodatek, to rozszerzenie fabularne, które już od samego początku nieco szokuje. O tym jednak zaraz. Poza fabułą, która zajmie kilka godzin, 6-8 w moich szacunkach, dodatek wprowadza nowe malutkie drzewko umiejętności, poziomy “Ascension”, nowe przedmioty i apokaliptyczny ekwipunek, który ma dodatkowe jedno miejsce na modyfikację, której nie można zmienić. Sprawia to, że polowanie na nowy sprzęt ma sens, ale w zasadzie po co?

No i co dalej?

Outriders: Worldslayer, Xbox Series X, recenzja, review
Po zakończeniu fabuły jedyne, co pozostaje, to mordowanie Arbitrów. Można robić to w kółko, bez ograniczeń. Trzeba się tylko pilnować, żeby po drodze nie zasnąć.

Przede wszystkim sam “dodatek” ma kilka mega, więc na Xboksie pobieram więc licencję, a nie zawartość. Co mi jednak mówi gra zaraz po odpaleniu? Jeśli chcesz grać w Worldslayera, to nie możesz później grać tą postacią bez dodatku. Niby nie problem, ale dlaczego? To nie tak, że po usunięciu licencji na dodatek zniknie mi jakaś zawartość. Po zaakceptowaniu zgody dostajemy informację, że Channa chce z nami pogadać, bo możemy ruszać dalej z ostatniego posterunku. Zostajemy przeniesieni w inny rejon Enoch, gdzie już od samego początku czeka nas akcja. Poznajemy nowe frakcje, zawieramy nowe znajomości i zdobywamy nowy loot. Serią krótkich ekranów informacyjnych przedstawiona zostaje nam cała nowa zawartość i możemy ruszać w nieznane. Fabuła to kilka godzin ciągłej walki, co chwilę spotykamy silniejszych przeciwników, większość wydaje się nowa, ale tylko wizualnie. Archetypy przeciwników nadal są te same. Pod koniec docieramy ponownie do Tarya Gratar, gdzie zaczyna się nowy end game.

Tarya Gratar, próby i Arbitrzy

Outriders: Worldslayer, Xbox Series X, recenzja, review
Nagrody za pokonywanie pobocznych wyzwań w Próbach Tarya Gratar są fajne. Zdarzało się wyciągnąć po kilka legendarnych przedmiotów z jednej skrzyni. Ostatni Arbiter też daje fajny sprzęt.

Koncepcja Tarya Gratar i prób jest ciekawa, ponieważ jest to jakby seria mini ekspedycji, aren, które mają nas doprowadzić do Arbitrów. Są oni potężnymi stworzeniami, które naprawdę trudno pokonać na naszym poziomie. Plusem jest to, że każda poboczna arena dostarczy nam jakiś element zestawu albo legendarną broń, a każda obowiązkowa co najmniej masę epickiego sprzętu. Pokonanie ostatniego Arbitra pozwoli już nam na wybranie jednego z trzech elementów, a każdy z nich będzie bliski optymalnego stanu. Każda próba może zająć nam około godziny, ale mamy pewność, że wyjdziemy z niej z co najmniej kilkoma legendarnymi przedmiotami, a zdarzało się już po kilkanaście. Tracą przez to na znaczeniu Ekspedycje i handlarz legendarnymi przedmiotami. Na chwilę obecną sprowadzają się one tylko do polowania na mody, których chyba więcej nie ma. Legendarne przedmioty i zestawy to już tylko Próby Tarya Gratar. End game przesunął się więc w inne miejsce, ale nadal jest taki sam.

Pomówmy o cenie

Outriders: Worldslayer, Xbox Series X, recenzja, review
Zastanówmy się tylko, czy 200 złotych to nie za dużo za taki dodatek? Phantom Liberty kosztuje stówę, a to „najdroższy dodatek”, jaki stworzyło CD Projekt Red.

A więc mamy nowy sprzęt, krótką fabułę i nowy grind. Ile za tę przyjemność chce wydawca? Jeśli sądzisz, że to powinien być darmowy dodatek albo powinien kosztować “rozsądne” pieniądze, to się mylisz. Deweloperzy i wydawca chcą za ten dodatek prawie 200 złotych. Phantom Liberty do Cyberpunka 2077 za 100 złotych i Bloody Ties do Dying Light 2 za 40. Jakim cudem oni usprawiedliwili taką cenę dodatku? Bo mało osób kupi, to musimy wydoić, ile się da z osób, które go kupią? Oh, i wydajmy Outriders: Worldslayer na płycie, gdzie w zasadzie mamy płytę z Outriders, która wita nas 90-gigabajtową łatką, i kod na “Worldslayer Upgrade”. Jak usłyszałem o cenie dodatku, to pomyślałem, że to koniec mojej przygody z Outriders, ale na szczęście miałem kupon na Allegro i mogłem kupić francuską płytę Outriders: Worldslayer. Czy było warto? Nie bardzo. W Worldslayer po prostu nie ma odpowiedniej zawartości.

Bo gdyby to miało PVP

Outriders: Worldslayer, Xbox Series X, recenzja, review
Po zakończeniu fabuły w grze nie ma co robić. Jasne, że można kontynuować Ekspedycje i Tarya Gratar, ale jaki ma to ostateczny cel? Zwiększanie liczb dla samego zwiększania liczb?

No właśnie. W Grach, gdzie można zbierać przedmioty, robić buildy i bawić się w niezły grind, musi być cel tego wszystkiego. Jeśli takiego celu nie ma, to mógłbym skończyć fabułę na najniższym poziomie trudności w kilka godzin i odpuścić. Przydaje się w takich momentach cel grindu. Rozumiem, że deweloperzy mogli tego nie przewidzieć. Zdaję sobie sprawę z tego, że implementacja elementów PvP może być trudna w tym momencie. Mam jednak wrażenie, że byłby to powód do utrzymania gry przy życiu. Obecnie, gdy skończymy fabułę, gramy tylko dla własnej satysfakcji. Ja Próby skończyłem około 20 razy. Są nużące. Przeciwnicy są ci sami, w tych samych miejscach, zero różnorodności. Grać można tylko dla poziomów apokalipsy (działają jak poziomy udręki w Diablo), ale jest ich tak dużo i wbicie ich zajmuje tyle czasu, że nie widzę sensu w celowych ich nabijaniu. W Worldslayer znowu zabrakło motywacji. Nie ma powodu, żeby grać dalej.

No i pa

Outriders: Worldslayer, Xbox Series X, recenzja, review
Outriders to była fajna przygoda. Worldslayer było fajnym jej przedłużeniem. Szkoda tylko, że nie znajduję powodów, żeby dalej grać w Outriders. Czas odłożyć grę na półkę i czekać na kolejną grę PCF.

Władowałem w Outriders: Worldslayer zapewne więcej czasu niż powinienem. Zdobycie maksymalnego poziomu apokalipsy powinno zająć od 50 do 100 godzin ciągłego grindu. Ja poświęciłem dodatkowi zapewne mniej niż 20, z czego sporą częścią była fabuła. Dodatek nie jest genialny, jest za drogi, a jego jedynym plusem jest to, że mogłem zagrać ponownie w Outriders. Gra sama w sobie jest moim zdaniem genialna i jej potencjał nie został wykorzystany. Nadal mam ochotę pograć nieco więcej, ale… Po prostu nie widzę sensu. Jest nadal tyle gier do ogrania. Tyle osiągnięć do zdobycia. Outriders po prostu nie ma tego, co miał dla mnie każdy Battlefield, do których wracałem mimo tego, że wbiłem maksymalny poziom, wszystko odblokowałem, a nadal chciałem więcej. Plus jest taki, że obecnie kupując grę, w zasadzie kupujemy ją z dodatkiem. W momencie pisania gra kosztuje 240 złotych i sądzę, że jest to sprawiedliwa cena za tę grę i dodatek. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Autor
Picture of Łukasz

Łukasz

Hej, to jest przykładowy tekst. Na pewno go *kiedyś* zmienię!

OpenCritic Contributor

Kategorie

Taka sobie reklama