Pora napisać recenzję, której nie chciałem napisać. Było wiele powodów. Agencja PR obsługująca Electronic Arts w Polsce zupełnie mnie olała. Potem okazało się, że nie będę mógł kupić gry w dniu premiery, a pre-order odpadał, bo chciałem mieć wersję pudełkową. No i ostatnim powodem jest to, że Battlefield 2042 to kupa gówna.
Nadzieje były wielkie
Beta Battlefielda 2042 nie przebiegła idealnie. Wiele osób miało problemy z grafiką i płynnością gry. Mnie one nie doskwierały, ale ja za to odczułem wielki brak zawartości w grze. Po becie Call of Duty: Vanguard wiedzieliśmy wszystko. Po becie Battlefielda 2042 nie wiedzieliśmy nic i to do tego stopnia, że deweloperzy musieli uspokajać graczy i tłumaczyć jak gra będzie działać. Nadzieje jednak były wielkie. Battlefield 2042 miał być czymś zupełnie nowym. Powiewem świeżego powietrza i nowym wyznacznikiem jakości gier wysokobudżetowych. Pierwsze wrażenie i zapowiedzi były pełne obaw, stonowane, jednak wydawały się obiecywać lepszą przyszłość i genialną premierę. Wytłumaczono, że bronie będą miały poziomy, że będzie można odblokowywać skórki dla nich i dla żołnierzy. Obiecano stabilność gry, płynną rozgrywkę i brak problemów. Obietnic nie dotrzymano. We wczesnym dostępie gra borykała się z licznymi problemami, wprowadzano łatki, jednak to, co otrzymaliśmy w dniu premiery, nie zasługiwało na 270 złotych.
Battlefield zrywa z tradycjami
Pierwsza ważna rzecz, którą zobaczymy, to brak klas. Battlefield 2042 stał się hero shooterem pokroju Overwatch i Rainbow Six: Siege. Mamy do dyspozycji kilku żołnierzy, spośród których każdy ma swoje unikalne umiejętności i gadżety. Mackay to wspinacz, który posiada wciągarkę. Pozwala ona dostać się w wysoko położone miejsca, dając przewagę wysokości. Dozer jest specjalistą od walki na bliski dystans, otrzymuje mniejsze obrażenia od wybuchów i ma tarczę balistyczną, która niweluje wszelkie obrażenia. Sundance ma kombinezon, który pozwala jej lecieć dalej i szybciej niż spadochron, a do tego ma inteligentne materiały wybuchowe, których tryb możemy zmieniać. Dodatkowo każda postać ma dostęp do każdej broni i każdego gadżetu ogólnego. Nie ma już klas. Nie ma już roli na polu walki. Apteczki i zaopatrzenie są tak nieskuteczne, że nikt ich nie nosi. Reanimacja jest umiejętnością dwóch postaci, a ograniczyć się musimy do jednego gadżetu. Chcesz mieć możliwość naprawy czołgu? Dobra, ale to wszystko.
Zawartości też niewiele
Z uwagi na to, w jaki sposób gra jest obecnie zbudowana, jest w niej bardzo mało zawartości. EA i DICE nie wprowadziły żadnej zawartości sezonowej, która wydaje się obecnie podstawą. Każda broń ma niewiele gadżetów do odblokowania, a połowa wydaje się bazować na różnicy estetycznej, a nie zmianie w mechanice działania. Fajnie, że jest końcówka lufy redukująca odrzut w pionie, drugi w poziomie i tłumik, ale po co po dwie wersje każdego z nich. Może by je rozrzucić nieco w sekwencji odblokowania i zmienić ich właściwości? Na karabinie maszynowym wszystkie cztery zakończenia lufy odblokowujemy zaraz na starcie, a potem bardzo długo nic. To samo tyczy się celowników, elementów podwieszanych pod broń i amunicji. Kojarzycie, że w Modern Warfare można zamontować gadżety w 7 miejscach, a Vanguard nawet w kilkunastu? Tutaj są cztery. Celownik, amunicja, końcówka lufy i coś pod bronią. I nawet ani słowa o “Systemie Plus”…
Albo dobra, Plus…
Battlefield 2042 wprowadza zupełnie nowy system modyfikacji broni. System Plus pozwala na dobranie do trzech elementów modyfikacji broni z każdej grupy i zabranie ich na pole walki. Naciskając przycisk odpowiedni na twojej platformy, możesz przywołać menu w kształcie plusa, z którego w dowolnym momencie możesz wybrać dodatki do broni, które są akurat w tym momencie ci potrzebne. Z założenia fajne. Karabin szturmowy może być idealną bronią na średni dystans, po czym można zamienić go w pistolet maszynowy, korzystając z amunicji pistoletowej. Mam jednak problem z tym, że kiedyś wybór broni był decyzją, którą trzeba było świadomie podjąć. Bierzesz karabin maszynowy z dwójnogiem i celownikiem z powiększeniem? Dobra, ale walka na krótki dystans odpada. Teraz już tak nie jest, bo w locie możesz zdjąć celownik x3,4, amunicję zamienić na krótkodystansową, zmienić dwójnóg na laser, a na lufę założyć tłumik. Żaden problem. Uniwersalność wyposażenia jest niesamowita. Preferowałem klasyczne rozwiązanie.
A gdzie pozostałe tryby?
Nie spodziewałem się też tego poziomu różnorodności trybów rozgrywki. Battlefield 2042 wystartował z dwoma. Mamy Conquest i Breakthrough (o Hazard Zone innym razem), to wszystko. Żadnego TDM, żadnego szybkiego trybu gry, żadnej zabawy, żadnych playlist. Nic. Mam wrażenie, że deweloperzy pomyśleli, że Portal (o nim też innym razem) załatwi wszystko, bo ludzi już teraz robią w nim cuda. W zasadzie lepszą robotę robi grupa deweloperska odpowiedzialna za Portal (bodaj Ripple Effect), bo udostępniła nam kilka trybów i tematów. Chcesz zagrać w TDM, DM, CTF i tym podobne tryby? Portal może być twoją jedyną opcją. Tylko Portal to nie to samo, to już nie jest czysty Battlefield 2042, szczególnie że podczas pisania recenzji postępy w Portalu są wyłączona z uwagi na farmy doświadczenia. Mamy więc dwa duże tryby taktyczne na wielkich mapach i to bez przeglądarki serwerów i możliwości wybrania gry. Jak deweloperzy mogli przeoczyć coś takiego?
Przynajmniej wygląda ładnie…
Jedną z niewielu rzeczy, których nie można zarzucić Battlefieldowi 2042, jest to, że brzydko wygląda. Co prawda deweloperzy nie poszli w kierunku fotorealistycznej grafiki, ale mimo wszystko widoki w grze są cudowne. Chyba każda animacja jest wykonana bardzo dobrze, a tekstury okrywające siatki terenu, postaci, broni i pojazdów są niesamowicie szczegółowe. Do tego trzeba też wliczyć efekty specjalne, nad którymi DICE się napracowało. Burza piaskowa na mapie Hourglass ładnie koloruje całą mapę na pomarańczowo, ale nie ogranicza widoczności tak, jak bym chciał. Robi się po prostu ponuro. Podobny efekt jest na mapie Kaleidoscope i Orbital, ale zamiast burzy piaskowej mamy burzę z tornadem. Są to genialne efekty wizualne, jednak czegoś brakuje. Przydałaby się śnieżyca. Taka sroga. Breakaway pokryty śniegiem z widocznością na 10-20 metrów, gdzie zastosowanie mają celowniki termiczne. Chcę walczyć na ślepo, gdzie helikoptery tracą sens, a czołgi można zajść od frontu.
Gra się też przyjemnie…
Mimo tych wszystkich minusów, gra się też całkiem przyjemnie! Trzeba przeboleć pierwszych kilka poziomów broni, żeby odblokować kilka dodatków, ale potem jest już z górki. Z uwagi na to, że broni jest tak mało, to każda wydaje się pod jakimś względem unikatowa, a niektóre gadżety, które mają Specjaliści są całkiem ciekawe. Część jest też zepsuta, a część bezużyteczna. Dozer ma swoją tarczę balistyczną, która odbija pociski i unieszkodliwia materiały wybuchowe. Tak! Może powstrzymać nawet wystrzał z armaty czołgowej! Okazuje się jednak, że część postaci miało mieć jakąś rolę, ale się do niej nie nadają. Casper to zły snajper, bo nie ma nic, co pomaga w zabijaniu na odległość. Mackay jest już znacznie lepszy. Brakuje też możliwości umieszczenia broni na przeszkodzie rodem z Call of Duty. Znacznie uprzyjemniłoby to walkę w obronie, gdzie trzeba odeprzeć szturmujących przeciwników. Wychodzi na to, że wszędzie można coś poprawić.
Ale to po prostu za mało…
Mam wrażenie, że Electronic Arts i DICE miały spory kredyt zaufania, który sprzeniewierzyli. Battlefield 2042 miał być rewolucją, która odmieni oblicze marki. No i faktycznie tak było, jednak zmiana nie był dobra. Battlefield 2042 to Battlefield już tylko z nazwy. Jest to gra, która budzi sporo kontrowersji. Nie tylko dlatego, że została wydana w kiepskim stanie. Nie dlatego, że podzieliła swoją bazę graczy na pół. Budzi kontrowersje, bo to po prostu nie jest to samo. Battlefield zawsze był serią, która ścierała się z Call of Duty i której zawsze czegoś brakowało. Tym razem gra nie umywa się nawet do Vanguarda, który zdaniem części społeczeństwa jest grą po prostu mierną. Nie mogę się doczekać zmian, łatek i rozszerzeń, bo one na pewno wiele zmienią, ale na chwilę obecną Battlefield 2042 to gra, której należy unikać jak ognia. Chyba że chcemy poznać bliżej Portal, ale to już zupełnie inny temat.
Jedna odpowiedź