Nie wiem, dlaczego, ale ostatnio nie mogę trafić na obiektywnie dobre gry. Najpierw Redfall, potem Strategic Mind: Spectre of Communism. Co teraz? Farworld Pioneers. Gra w założeniach dobra. Weźmy jedna z najpopularniejszych gier sprzed kilku lat i zmieńmy nieco koncepcję, zachowując mechaniki rozgrywki. Tym razem nie 'przetrwaj’ tylko 'ucieknij’.
Zrodziło się Farworld Pioneers…
Terraria była fajna. Była trochę jak Minecraft 2D, ale jednocześnie z czasem zaczęła robić wiele rzeczy inaczej. Przede wszystkim tutaj od początku był jakiś “endgame”. Było od samego początku wiele rzeczy i eventów, które Minecraft dodał dopiero później. Nie dziwi więc, że społeczność gry rosła. Po sukcesach obu gier pojawiło się kilka w miarę podobnych gier, ale każda zrobiła coś inaczej. Wiele z gier, takich jak Prison Architect, Rimworld i Starbound dzieliło potem deweloperów, więc większość z tych gier da się połączyć jakąś wspólną mechaniką. Wśród nich deweloper Farworld Pioneers. Gra na pierwszy rzut oka wydaje się klonem Terrarii, ale dodaje nieco “fabuły”. Farworld Pioneers nie mogło się nie wydać. Styl jest prosty. Rozgrywka podobnie. Żaden z elementów gry nie wymaga zespołu deweloperskiego złożonego z setek osób. Jednak… Nie wszystko poszło tak, jak miało być. Szczególnie widać to po słowach jednego z deweloperów. Był błąd. Jest nadal po dwóch latach.
Wykop dziurę, zbuduj dom
Zanim jednak o tym, to czym jest Farworld Pioneers? Jest to gra zręcznościowa, która pozwala budować, niszczyć i transformować. Akcja gry dzieje się na kilku planetach. Na jednej z nich rozbijamy się i musimy przetrwać. Mamy tylko niewielkie zapasy pod ręką, naszego wiernego towarzysza podróży i wolę przetrwania. Tyle musi wystarczyć na początek. Od tego momentu gra daje nam możliwość budowania prostych struktur, tworzenia prostych rzeczy, ale żeby zrobić coś więcej, to będziemy potrzebować warsztatów i badań. Kilofem kopiemy więc dziurę, która będzie naszym pierwszym schronieniem. Stawiamy generator prądu, jakieś światło, zabieramy się za badania. W naszym świecie cały czas pojawiają się koloniści, których możemy przygarnąć jako siłę roboczą. Wystarczy dać im łóżko i jedzenie. Każdemu z nich można przypisać rolę, a całej kolonii dać zadania. W pewnym momencie gra zamienia się bardziej w wydawanie rozkazów niż cokolwiek innego. Zawsze jednak trzeba eksplorować i dbać o zasoby.
Stwórz karabin, zdobądź dane
Nasz cel to nie tylko przetrwanie. Od samego początku gry wiemy, że chcemy się wydostać z tej planety. Nie wiadomo jak, ale na pewno jest jakiś sposób. Okazuje się, że odpowiedzią są pobliskie ruiny, w których znajdziemy masę potworów i potrzebne nam dane. Kawałki technologii, które znajdziemy, pozwolą nam odkryć tajniki lotu kosmicznego, żeby wydostać się z tej przeklętej planety i odwiedzić inną. W tym momencie w zasadzie zaczynamy na nowo i… No właśnie. Gra po prostu zaczyna się od zera. Lądujemy na planecie, sami albo z zespołem, budujemy schronienie, zgłębiamy tajemnice pustkowi. Ja już trochę w tym momencie wymiękłem, bo budowałem może nieszczególnie wydajne, ale użytkowe schronienie, które pozwoliło mi szybko badać technologię i stworzyć wszystko, na co miałem ochotę. A teraz jestem na nowej planecie. W nowym biomie i ani nie mam dostępu do nowych technologii, ani nie znajduję unikatowych przedmiotów. Nawet potwory są z recyklingu.
Rządzić każdy lubi
Zarządzanie jest też niedopracowane, ale z innych względów. Przede wszystkim problemem jest zbyt ogólny podział ról i brak możliwości ustawiania pracownikom priorytetów. Jeśli bowiem naszego najlepszego naukowca rzucimy w wir badań, ale chcemy, żeby w wolnym czasie zbierał to, co leży dookoła, to on zawsze będzie prioretyzował to drugie. Dlaczego? Bo taki gra ma odgórny priorytet. Zawsze wyżej jest dbanie o zdrowie. Potem jest zbieractwo, a badania zostawiają na koniec. Sprawia to, że czasami dość szybkie badania mogą zająć dużo czasu, gdy jest co robić. Chyba że naukowiec będzie dosłownie cały dzień badał coś nowego. Byłoby fajnie, ale też nie możemy zlecić tego na odległość. Musimy stać obok stanowiska, żeby zlecić badania. Kopanie to też trochę niewypał. Możesz zlecić SI kopanie w danym miejscu, ale oni dosłownie wykopią wszystko i utkną na dnie, bo nie ogarną, że z dziury trzeba jakoś wyjść. Jak nie ma drabiny, to padną z głodu.
Wszystko co mogło, poszło nie tak
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie problemy. Pamiętacie, że niektóre gry losowo kasowały postęp zapisanego stanu gry? Część gier miała problemy ze ścieżkami NPCtów? Raz na jakiś czas zdarzy się gra, w której momentalnie tracicie wszelką kolizję z obiektami otoczenia? Znam też gry, które losowo usuwają twoje zasoby po wyjściu z gry, czy odradzają całą grupę bandytów w środku twojego obozu. Znikający interfejs, przedmioty, których jedynym celem jest interakcja, której nie ma. To wszystko gdzieś było, to nie jest nic nowego. Farworld Pioneers oferuje jednak kompilację wszystkich najbardziej frustrujących błędów. Jak miałem problem z Redfall, to chociaż mogłem wyjść z gry i odpalić ją ponownie. Tutaj nie mogę, bo nie wiem, czy gra w ogóle zapisała moje postępy. Żeby nie było, to błędy graficzne też się zdarzają, bo raz na jakiś czas przedmiot straci teksturę. Dosłownie wszystko, co mogło pójść nie tak, prędzej czy później pójdzie nie tak.
Z pełną premedytacją polecam, ale nie do końca
Farworld Pioneers to kolejna gra, którą ciężko ocenić. Koncepcja jest fajna. Gry pokroju Terrarii i Minecrafta zawsze są dobrą zabawą, jeśli chcemy spędzić kilka relaksujących godzin. Niestety będą one pomieszane z frustracją i to jest największy problem tej gry. W momencie, gdy wszystko idzie po naszej myśli, dzieje się coś niewybaczalnego. Włączasz grę i dowiadujesz się, że tracisz godziny postępu. Jeśli grasz dla samej radości budowania, to nie jest wielkim problemem. Jeśli jednak chcesz zobaczyć wszystko, co gra ma do zaoferowania, twój postęp będzie srogo spowolniony. Każda sytuacja ma jednak swoje plusy. Tutaj jest to, że Farworld Pioneers jest za darmo. Tak jakby. Gra dostępna jest w Game Passie na Xboksa i PC. Każdego, kto nie posiada subskrypcji, wyniesie ona około 70 złotych. Za 20 złotych taniej jest Terraria. Ty zadecyduj, czy warto tyle dać za niedopracowaną grę, która będzie bardzo satysfakcjonująca, jeśli wszystko pójdzie dobrze.