Sherlock Holmes The Awakened to kolejna z nowych przygód Sherlocka Holmesa od Frogwares. Tym razem przyjdzie nam stawić czoła porwaniom i intrygom w Londynie, żeby płynnie wskoczyć w okultyzm rodem z twórczości H. P. Lovecrafta. Sherlock Holmes The Awakened to gra, która mogłaby powstać jako literackie dzieło miłości Doyle’a i Lovecrafta.
Dlaczego nie Chapter 2?
Nikogo, kto śledzi Sherlocka Holmesa, nie zdziwi, że The Awakened to nie pierwsza taka gra. Pierwowzór miał premierę w 2007 roku, a w 2008 doczekał się odświeżonej wersji. Tegoroczna odsłona to mniej więcej to samo. Sherlock Holmes to starsza wersja dżentelmena znanego z Sherlock Holmes Chapter One. Tym razem z Watsonem pod ręką przyjdzie nam stawić czoła całemu złu tego świata. Nie miała to jednak być kolejna gra wyprodukowana przez Frogwares. Niestety wojna sprawiła, że Forgwares musiało dokonać ewaluacji priorytetów. The Awakened to znacznie prostsza gra ze znacznie mniejszymi lokacjami i której podwaliny zostały stworzone lata temu. Zmiany w rozgrywce, dodanie nowych mechanik, usunięcie starych, dopracowanie scenariusza. To są zadania, które najwyraźniej można robić, gdy za oknami słychać wybuchy, a całe miasto traci okazjonalnie zasilanie. Z tego powodu nie powstało Chapter 2, czy cokolwiek planowało Frogwares, a dostaliśmy remake ich klasycznej gry. Zapowiada się ciekawie.
Najpierw jednak to, co jest nie tak
Od samego początku miałem wrażenie, że albo gra jest kiepsko wykończona, albo po prostu jej poziom techniczny nie zadowala. Wchodząc w menu wyglądu postaci, mamy możliwość wyboru owłosienia twarzy. Jest ono jednak tak kiepskie, że nie warto. Bródka wygląda jak kilka pociągnięć mazaka po twarzy, wąs tak samo. Jakby nie przyłożono do tego dużej wagi, ale skoro tak, to po co umieszczać ten element w grze? Tutaj jednak błędy wizualne się nie kończą, bo na przykład padający deszcz przenika przez strop altany ogrodowej, czy pod dachami w porcie. Nie są to duże niedociągnięcia, ale sprawiają, że wyrywamy się ze świata Sherlocka Holmesa, żeby chwilę zastanowić się nad technicznymi aspektami gry. Już pomijam kwestie tłumaczenia, gdzie obserwacje na temat kobiet są kierowane jak do mężczyzn, bo to jest po prostu kiepskie QC w studiu zajmującym się tłumaczeniami. Innym przykładem może być wiadomość, że autorką notatki jest Daya, jednak jest to chłopiec.
Zabawa zaczyna się w trzecim rozdziale
Sherlock Holmes The Awakened to ciekawie zbudowana gra. O ile pierwszy rozdział to norma, typowa przygoda Sherlocka Holmesa, to w drugim jest nieco inaczej. Nasze śledztwo z pierwszego rozdziału zostaje rozwinięte tutaj, jednak zaczynają pojawiać się okultystyczne przesłanki, aż do zakończenia rozdziału w spektakularny sposób. Od trzeciego zaczyna się już zabawa. Opuszczamy Londyn w poszukiwaniu kultów, wyjaśnień i zaginionych. Poznajemy proto-nazistowskich naukowców, coraz więcej kultystów i co niektórych spośród zaginionych. A wszystko przeplatane wizjami i szaleństwem znanym z innych dzieł z Cthulhu w tle. Sherlock Holmes The Awakened idealnie przeplata oba dzieła, dając nam bardzo osobliwe połączenie Sherlock Holmes Chapter One i Call of Cthulhu. Z jednego czerpie garściami klimatem, a z drugiego bierze całą mechanikę dochodzenia, zmysł, skupienie, dedukcję. Jeśli graliście w Chapter One, to będziecie się czuć w tej grze jak ryba w wodzie. Jest jednak dość liniowa, co pozwala spójnie opowiedzieć historię.
Jest mroczna, taka jaka powinna być
Nie było i nie powstanie gra, w której jest Cthulhu i jest wesoło. Każda poważna gra, która bazuje w dziełach H. P. Lovecrafta, powinna być mroczna i w pewnym momencie insynuować szaleństwo bohatera albo aktywnie do niego doprowadzić. Właśnie takie jest Sherlock Holme The Awakened, w którym Sherlock Holmes jest wystawiony na działanie Cthulhu. Jednak nie tylko to, ale też oprawa audiowizualna powinna być odpowiednia i tutaj gra trafia w punkt. Jedynym słonecznym dniem w grze jest okres, który Holmes i Watson spędzają w Nowym Orleanie. Reszta gry to deszczowe dnie i noce, sztormy albo miejsce ogólnie budzące niepokój. Na szczęście większość szaleństw w grze tylko doświadczamy jako obserwator, bo całego rozdziału gry w otchłani bym chyba nie wytrzymał mentalnie. Dla mnie gra, która miesza w rozgrywkę elementy nadprzyrodzone, jest po prostu gorszej kategorii (patrzę w twoją stronę, Martha is Dead).
Paczka dodatkowych zadań „Wyszeptane sny”
Wyszeptane sny to paczka zadań dodatkowych, które znacznie wydłużają rozgrywkę. Można ją zakupić za dodatkowe 60 złotych lub pobrać za darmo po zakupie wersji Deluxe. W każdym rozdziale gry pojawi się nowe zadanie, za którego wykonanie zostaniemy nagrodzeni bonusowym strojem. Zadania nie są długie. Zazwyczaj wymagają pójścia w jakieś miejsce i zbadania go. Może odbędziemy kilka dodatkowych rozmów, ale nie umywają się do zadań fabularnych. Trochę szkoda, że mamy tylko 6 tych zadań, ale ograniczenie świata do niewielkich lokacji sprawia, że na wiele więcej nie można było liczyć. Ten dodatek można bardziej potraktować jako wsparcie deweloperów w trudnej sytuacji niż pełnowartościową nową zawartość. Już Rally Adventure jest bardziej rozbudowanym dodatkiem. Nie dostaniemy też dodatkowych osiągnięć, ale na pewno zrobimy dodatkowe kilka punktów na poczet odblokowania bonusów w grze.
W 10 godzin dookoła świata
Sherlock Holmes The Awakened zajmie nam około 10 godzin latania po świecie i rozwiązywania zagadek. Co zaczęło się od próby zamachu na Sherlocka Holmesa i zaginionego maoryskiego służącego, dość szybko przekształciło się w pełnoprawne dochodzenie o globalnym zasięgu. Lokacje są fajnie wykonane, szczegółowe, a kierunek artystyczny nadaje grze potrzebnego mroku. Jasne, że czasami oświetlenie jest po prostu kiepskie, a dźwięki tragiczne (szczególnie jak ktoś jest za nami i do nas mówi), to są to pomniejsze niedopatrzenia, o których dość szybko zapominamy. Stają się normą. Czasami też nie ma czasu. Gra nie wymaga od nas pośpiechu, ale motywuje do szybkiego działania. Holmes krzyczy. Watson potrzebuje pomocy. Ktoś umiera. Trzeba działać i to szybko, a przynajmniej takie mamy przekonanie przez całą grę. Czyż nie jest to oznaka dobrej produkcji? 10 godzin w jeden dzień, to całkiem dobry wynik. Brawo Frogwares!