Minecraft Legends – To taki dziwny Overlord

Zaproszenie do udziału w recenzji Minecraft Legends dostałem od Microsoftu wraz ze wczesnym dostępem do gry, żeby była jasność. Chciałbym jednak, żeby tak nie było, bo Minecraft Legends rozczarowało mnie, mimo tego, że niewiele od gry oczekiwałem. Ale fakt, że prawie nigdy nic nie wiem o grze, zanim zacznę w nią grać.

Oczekiwałem Wiedźmina, dostałem Overlorda

Już od pierwszych sekund z grą wiedziałem, że coś jest nie tak. Nie z grą, ta pobrała się szybko, odpaliła się bez problemów, wystartowała szybko. Dość szybko odkryłem jednak, że gra to nieco co innego, niż oczekiwałem. Cały czas myślałem, że Minecraft Legends to będzie pełnoprawne RPG. Questy, świat przedstawiony, poziomy. Oczekiwałem połączenia Minecraft: Story Mode z Minecraft Dungeons. Otwarty świat, pełen potworów do zabicia, surowców do zebrania i wiosek do uratowania. Z całej mojej wizji gry zostało tylko to ostatnie i to zaimplementowane w dziwny sposób. Świat został zaatakowany przez pigliny i to przed nimi musimy ratować świat. Wiecie, to te świniaki z Netheru, które lubują się w złocie, a jak zaatakujesz jednego, to wszystkie zwrócą się przeciwko tobie. Zawędrowały one czasami w portal, przenosząc się na powierzchnię świata, ale zdarzało się to rzadko. Teraz czeka nas ich inwazja.

Przypomnienie dla tych, których Overlord ominął

Minecraft Legends, Xbox Series X
W grze dowodzimy armią minionków. Początkowo są to różne rodzaje golemów, ale z czasem możemy do oddziału dołączyć potwory ze świata Minecrafta. Między innymi zombie i creepery.

Deweloperzy z Blackbird Interactive (Hardspace: Shipbreaker, Minecraft Earth, Homeworld 3) postanowili pójść w nieco nietypowym kierunku ze swoją grą. Z Minecrafta czerpią oni jedynie luźną inspirację dla świata przedstawionego. Cała reszta to natomiast zupełnie co innego. Przede wszystkim w grze sami nic nie zbudujemy. W tym pomagają nam allajowie, którzy będą za nas właśnie budować, ale i zbierać surowce. Niczym bard zagramy na lutni, a oni wykonają nasz rozkaz. Będą zbierać za nas drewno i kamień, a z nich zbudują mury, machiny oblężnicze i ołtarze. Z tych ostatnich natomiast będziemy przywoływać nasze minionki w postaci golemów. Tych już nie ma jednego rodzaju, a kilka, z czego każdy specjalizuje się w czymś innym. Kamienne lepiej niszczą zabudowania, drewniane atakują na dystans itd. Nie są to jednak jedyni sojusznicy. BBI postanowiło obrócić świat gry do góry nogami i naszymi sojusznikami są też znane potwory. Creepery, szkielety, czy zombie.

Nowa przygoda to nowy świat

Minecraft Legends, Xbox Series X
Fabuła jest nam opowiadana przez przerywniki filmowe. Wyobrażam sobie, że tak by wyglądał film o Minecrafcie, tylko wszystko wydaje się dziwnie rozmazane i mało wyraźne.

Konstrukcja świata się nie zmieniła, a konkretniej sam sposób jego budowania. Za każdym razem świat będzie nieco inny. Będą w nim te same biomy, ale różnie wyglądające. Sprawia to, że będziemy mieć wrażenie, że każda przygoda jest nieco inna. Brak kopania sprawia jednak, że są wysokie góry, ale kopalni brakuje. Większość świata jest przez to płaska, a cenne surowce, jak redstone i diamenty leżą sobie przy powierzchni. Nie są one jednak tak cenne, jak w Minecrafcie. Nie ma tutaj ani zaawansowanej mechaniki związanej z redstone’m, czy ulepszeń naszego sprzętu. W zasadzie, poza drewnem i kamieniem, reszta surowców jest nam potrzebna w naprawdę niewielkiej ilości. Po świecie rozsiane są też liczne skrzynie z zasobami, które wspomogą nas w boju, często dostarczając bardzo duże ilości surowców. Przydałoby się jednak dodać do świata nieco więcej.

Uratuj wioskę, zniszcz obozy

Minecraft Legends, Xbox Series X
O ile początkowo musimy walczyć z najazdami, to dość szybko walka przerzuca się na teren przeciwnika, w pierwszej godzinie, czy dwóch, niszczymy nasz pierwszy duży obóz.

Już od samego początku zostajemy wciągnięci w konflikt między siłami “dobra” i piglinami. Nasze pierwsze zadanie, to uratowanie wioski. Drugie też. Trzecie też, ale trzeba też zniszczyć kilka obozów piglinów. Niestety kampania nie oferuje tutaj większej różnorodności. Zawsze będzie trzeba jakąś wioskę bronić, a jakiś obóz zniszczyć. Jasne, że z czasem możemy wybudować tyle fortyfikacji, że wioska się sama obroni, a nasi potężni sojusznicy szybciutko zrównają obozy z ziemią, ale to by było na tyle. Obozy są małe i duże, a ataki są zawsze na inną wioskę. Brakuje tutaj zadań, rozwoju obronionych wiosek. Brakuje zróżnicowania wiosek, które jest od jakiegoś czasu w standardowej wersji Minecrafta. Jedyną rzeczą, na którą mamy tak naprawdę wpływ, są ulepszenia, które budujemy za zdobyte w walce i wydobyte zasoby. Nic poza tym. Nie ma ekwipunku, nie ma lootu, nie ma questów. Świat wydaje się po prostu pusty.

Brak postępu to brak nagrody

Minecraft Legends, Xbox Series X
Gra ma książkę, notatki, wielkie kompendium wiedzy, ale nie posiada poziomów, lootu i zadań. Tej grze brakuje wypełniaczy czasu. Fajnie by było dostarczyć drewno do wioski i obserwować jej rozrost.

Tym, co mnie najmocniej zdziwiło, był zupełny brak postępu w grze. Przynajmniej brak postępu związanego z naszymi faktycznymi poczynaniami. Możemy jedynie rozbudowywać naszą studzienkę, dobudowując kolejne węzły. Zwiększają one na przykład ilość surowców, które możemy mieć, czy dają dostęp do nowych sojuszników, jednak naprawdę nie czuć w grze żadnego postępu. W każdej grze RPG pierwszym, co się powinno szybko stać, to wbicie wyższego poziomu. Tutaj mam wrażenie, że deweloperzy wyrzucili wszystkie koncepcje RPG i dali nam… Nawet nie wiem co takiego. Przez to, że nie można uzupełniać kolekcji, zbierać lootu i nie ma poziomów, dość szybko spadło mi zaangażowanie w grę. Czułem, że gram z obowiązku, bo brakowało mi motywacji. Dodatkowo nie motywowało mnie przekonanie, że moi znajomi, którym trochę hypowałem grę, nie będą nią zainteresowani, chociaż uwielbiają Minecrafta. Ta gra jest okrojona pod względem zawartości nawet względem gry o układaniu voxeli na sobie.

Nie musisz walczyć samemu

Minecraft Legends, Xbox Series X
Co prawda Minecraft Legends oferuje tryb PvP, ale większość czasu i tak spędzimy w singlu albo ewentualnie trybie kooperacji. Warto grać z innymi. Co dwie głowy to nie jedna!

Kampania dla pojedynczego gracza to jednak nie wszystko, co oferuje gra. Mamy też dostęp do rozgrywki w kooperacji (międzyplatformowo) i przeciwko innym graczom. Fajnie, że jest taka opcja, bo wymagane od nas przejście gry na najwyższym poziomie trudności może być wyzwaniem dla większości graczy. Gra z innymi jest przyjemna, szczególnie jak ma się z kim pogadać podczas przemierzania świata, jednak nie eliminuje żadnego z powyższych problemów. Rozgrywka PvP to już nieco inna zabawa. Tutaj stają naprzeciwko siebie dwie drużyny, które muszą działać wspólnie, żeby pokonać wroga. Celem jest zniszczenie centralnego budynku przeciwnika, podczas gdy pula zasobów jest dzielona. Jest to ważne, bo sam atak nie wystarczy, trzeba się bronić. Ktoś musi więc zbierać zasoby, a ktoś musi atakować piglinów, żeby zdobywać zasoby na ulepszenia. Zgrany zespół to podstawa PvP i w końcu w tym trybie gra ma sens. W tym trybie też uświadomiłem sobie, dlaczego gra była dla mnie rozczarowaniem.

Na tygrysie ku zachodowi słońca

O ile gra początkowo rozczarowywała, to z czasem zacząłem rozumieć jej zamysł. Nie uważam, że w obecnej formie jest zły, ale może da się tę ofertę nieco uatrakcyjnić w jakiejś aktualizacji.

Jakbym dostał Minecraft Legends pół roku temu, to byłbym podekscytowany. Pół roku do premiery, jest porządna baza. Da się grę rozwinąć w ciekawych kierunkach. Niestety miałem do niej dostęp tydzień przed premierą. Gry nie da się rozwinąć w tym czasie. W dniu premiery będzie taka sama, tak samo pusta, tak samo bez istotnego kierunku, w którym można ją popchnąć. Wiem, co deweloperzy chcieli zrobić, bo gry strategiczne, gdzie zarządzasz swoimi minionkami, nie są nowością. Overlord to najbardziej podobny z przykładów. Tam jednak mieliśmy korytarz fabularny i grało się całkiem ok. Tutaj mamy bardzo ogólny cel – uratować świat przed piglinami. Brakuje celów pośrednich i fajnych punktów zaczepienia fabuły. Cała zabawa to przeciąganie liny. Czy uda ci się zniszczyć wszystkie obozy, zanim te się przekształcą w potężne fortece?

Brać czy nie brać? Oto jest pytanie

Skakanie godzinami między odpieraniem o organizowaniem inwazji nieco nuży. Warto sobie w międzyczasie puścić jakąś muzykę albo serial. W Minecraft Legends jest dużo wolnego czasu.

Minecraft Legends jest grą ciekaw. Nie z uwagi na świat. Nie z uwagi na rozgrywkę, a z uwagi na bycie częścią Game Passa. Dla nas wszystkich, którzy już płacą Microsoftowi comiesięczną subskrypcję, gra będzie za darmo i gotowa do zainstalowania już 18 czerwca. Zapewne będzie od ręki możliwość grania w chmurze. Gra będzie po prostu wliczona w koszty życia. Zapewne usiądę do niej, znajdę kogoś na TrueAchievements, kto będzie chciał przejść kampanię w coopie na poziomie legendarnym i będziemy się dobrze bawić przy rozmowie. Niestety z tego, co widziałem, gra jest tragicznym doświadczeniem w singlu i odradzam kupowanie jej, jeśli nie masz z kim grać. Jeśli jednak masz Game Passa, to czemu by nie spróbować. Jeżeli masz wątpliwości, to też lepiej będzie po prostu wykupić Game Passa na miesiąc, zobaczyć, czy ta gra jest dla ciebie i skorzystać z tego, co usługa oferuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Autor
Picture of Łukasz

Łukasz

Hej, to jest przykładowy tekst. Na pewno go *kiedyś* zmienię!

OpenCritic Contributor

Kategorie

Taka sobie reklama