Najważniejszy tryb w każdym Call of Duty to multiplayer. Wiele osób w ogóle nie rusza żadnego innego trybu. Nie bez powodu. Call of Duty cały czas przesuwa granicę, jeśli chodzi o szybką grę online. Żadna gra nie dorównuje tej strzelance. Czy jednak Black Ops 6 utrzyma formę po tym, gdy Modern Warfare III zawiodło fanów?
Przyjemny jak Modern Warfare
W moim odczucie Modern Warfare to najwyższa klasa rozgrywki online. Miło więc zaskakuje Black Ops 6 w tej kwestii. Grając w Black Ops 6 mam wrażenie, że gram w dziwne Modern Warfare, a to znacznie więcej niż oczekiwałem. Moja opinia wykształciła się już podczas bety, a po premierze nie zmieniło się wiele. Gra jest obecnie w stadium delikatnego dostrajania wartości, podczas gdy baza rozgrywki jest już ustanowiona. I jest solidna. Gra obecnie oferuje 9 najpopularniejszych trybów rozgrywki na garści map, ale jest to wystarczająco dużo, żeby nie czuć znużenia. Poza mapami z bety takimi jak Babylon, Derelict i Skyline, są też nowe, takie jak Red Card, Payback i Vorkuta. Łącznie jest w grze 16 map, najczęściej niewielkich i gęstych. Jeszcze w dniu publikacji nie jest dostępny Nuketown, ale na pewno będzie. Call of Duty: Black Ops nie może być bez tej mapy. Szkoda tylko, że nie będzie Shipmentu.
Niewielki arsenał na start

Black Ops 6 na sam początek oferuje nam tylko 31 broni. Każda z broni może wyposażyć 5 lub 8 z tylko kilkudziesięciu dostępnych dodatków. Dlaczego tylko? Bo w porównaniu do poprzednich gier jest to naprawdę niewiele, szczególnie patrząc na Modern Warfare III, które dziedziczyło arsenał i dodatki trzech poprzednich gier. Mamy jednak klasyki jak XM4 (eksperymentalna wersja M4), AK-74, GPR 91 (L85), C9 (MP5) czy LW3A1 Frostline (L96). Są jednak mniej znane. CETLE L pod nazwą Model L i Gepard pod nazwą Jackal mogą być przykładami. AMES 85 to natomiast monstrum złożone z co najmniej 3 różnych broni. Jest tego wszystkiego mało. Liczę jednak, że deweloperzy wykażą się, bo lata 80 i 90 to okres powstawania najbardziej ikonicznych i niszowych broni. Plusik należy się deweloperom za współdzielenie celowników optycznych. Każda z broni dorzuca kilka do puli, którą możemy wykorzystać na dowolnej broni w danej klasie.
Niewiele nowości, wręcz krok wstecz

Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, to nie mamy tutaj nic przełomowego. Jedyna ciekawostka to możliwość wzięcia zakładnika, gdy wykonujemy egzekucję od tyłu. Nie ma tutaj ani dynamicznego osadzania broni na przeszkodach, ani postawy taktycznej, czyli dwóch najbardziej przełomowych mechanik ostatnich lat. O ile ta druga była genialna i mam nadzieję, że wróci, to ta pierwsza przepadła już chyba na dobre. W dużej mierze można powiedzieć, że Black Ops 6 to Cold War z dużym wpływem Modern Warfare. Niestety Black Ops 6 ma znacznie mniej ekscytujące opcje wyposażenia. W zupełności rezygnuje z koncepcji platform i upraszcza system ulepszeń. Sprawia, że rozgrywka wieloma broniami traci na znaczeniu. Wybierz swoją ulubioną i jej nie zmieniaj. Można by powiedzieć, że gra jest krokiem wstecz w porównaniu do Modern Warfare III, jednak znacznie przewyższa to, co oferował Cold War. Ostatecznie daje to całkiem dobrą grę, która jednak wydaje się starsza niż Modern Warfare III.
Black Ops 6 jest po prostu ok

Poza tym, że wspominałem już, że gra jest przyjemna, mogę jeszcze powiedzieć, że jest to najlepszy Black Ops, który ukazał się na rynku. Nie dlatego, że jest najnowszy, ale dlatego, że jest zdecydowanie krokiem naprzód. Beta pokazała już nam, że to będzie przyjemna gra i dokładnie tak jest. Drobne zmiany poprawią rozgrywkę. Większe zmiany pokazują się teraz dość regularnie. Deweloperzy dbają o to, żeby było co robić, jednak zarówno nie ukazał się żaden sezon, ani nie ma żadnych eventów, które motywowałyby grę. Nawet nie słychać nic o nadchodzącym halloween, które byłoby okazją dla gry, żeby się wykazać w oczach graczy. Czy ja spędzę w tej grze tyle czasu, co w Modern Warfare? Na pewno nie. W MW II i MW III trzymało mnie odblokowywanie dodatków, komponowanie coraz to bardziej przeklętych broni. Tutaj tego nie będzie. Na plus jednak można zaliczyć znaczne uproszczenie modyfikacji, chociaż zapewne wynika to z małego wyboru.

Tutaj tylko słowo wyjaśnienia. Problem, jaki wyczuwam, to stagnacja. Częścią ciekawego procesu tworzenia broni w Modern Warfare III było to, że dodanie nowego LMG, nieważne jak kiepski by był, mogło zmienić całą metę, bo na dodawał genialny dodatek dla innej kiepskiej broni. Meta się zmieniała z każdą aktualizacją. Ludzie wymyślali ciekawe kombinacje, bo każda broń miał zapewne miliony kombinacji dodatków, a każdy dodatek dawał nowe. Kombinowanie było możliwe do tego stopnia, że na karabinie szturmowym miałem dodatki odblokowane za pomocą LMG, SMG i snajperki. Dawały genialny celownik, chwyt, który cudownie pozwalał kontrolować odrzut i tłumik z mojego ulubionego karabinku. Tutaj tak nie jest, co oznacza, że o ile parametry dodatków się nie zmienią, już znaleziono najlepszą możliwą kombinację dodatków dla XM4 i to by było na tyle. Teraz musi zostać dodana kolejna broń, która będzie lepsza. Zawodowo nazywamy to “power creep”.
Porcja błędów na koniec

Lubię zawsze wspomnieć o kilku błędach i niedogodnościach. Plus, że nigdy nie wywaliło mnie z gry. Minus za generalne niedopracowanie gry. Gdy pojawiamy się w grze i zmieniamy wyposażenie, ekran na chwilę staje się czarny po jego zatwierdzeniu. Dlaczego? Interfejs jest źle poukładany. Linijki tekstu nachodzą na siebie. “Statystyki” w menu uzbrojenia są złamane i “I” pokazuje się w nowym wierszu. Biały tekst wtapia się w wiele refleksów na broni i elementów interfejsu. Cały czas pokazuje mi, że inni gracze mają pierwszy poziom. Interfejs pokazuje mi, że mogę użyć nagrody za serię, mimo tego, że nie mam jej. W grze jest masa błędów. Każdy jest jednak pomniejszy i głównie związany z interfejsem. Nie wywala gry. Każda gra jest stabilna. Mam wrażenie, że żaden z tych błędów nie zmniejszy naszej efektywności podczas walki i raczej nie można winić gry za nasze kiepskie wyniki.
Czy warto? Jasne!

Po raz kolejny dochodzimy do momentu, w którym pada pytanie, czy warto? Odpowiedź może być tylko jedna. Oczywiście, że warto. Z wielu powodów. Call of Duty nie ma sobie gry równej, jeśli chodzi o jakość rozgrywki (nawet uwzględniając błędy), tempo i responsywność. Jest to po prostu klasa sama w sobie. Rozgrywka online jest przyjemna, stabilna i przede wszystkim prosta. Nie trzeba wiele kombinować, żeby wejść do gry i mieć szansę na wygraną. Dodatkowym plusem jest oczywiście dodanie gry do Game Passa. Mimo tego, że wiele osób nadal kwestionuje wartość tej oferty, pojawia się w niej dużo gier premierowo, w tym Call of Duty. Minus jest taki, że dotyczy to tylko najdroższego planu usługi. Oczywiście w ramach usługi dostajemy wersję na Xboksa i PC. A w przeciwnym razie? Gra w wersji pudełkowej i cyfrowej kosztuje około 300 złotych. “Edycja Skarbca” to dodatkowe 130 złotych, jeśli mamy ochotę na kilka dodatkowych skórek.
Ania: “Tęsknię za nim”

To już trzeci dzień, gdy nie grałam w Black Ops 6. Chciałabym znowu zagrać w Black Opsy. Nie rozumiem, jakim kluczem wybierane są najlepsze akcje gry. Gra się jak w każdego Call of Duty, bo jest po prostu ok. Nic nie przeszkadza. Nie rozumiem jednak, dlaczego jedna gra mi idzie fajnie, a druga zupełnie nie. Nie rozumiem, czy to moja wina, czy przeciwników. Idzie mi jednak lepiej niż w większości innych gier. W 90% procentach przypadków zabijam kogoś w pojedynkach szybciej niż on mnie. W Modern Warfare III było to mniej więcej pół na pół. Nie wiem jednak, czy to nie zasługa tego, że grałam w betę. Jeśli komuś nie przeszkadza, że to jest brutalna gra, to bym poleciła ją. Trudno mi jednak oceniać inne tryby, bo w nie nie grałam. Mam wrażenie, że to jest pierwszy Black Ops, który przebija Modern Warfare.
Grano na Xboksie Series X w ramach usługi Xbox Game Pass.
* W ramach Game Passa, rzecz jasna.