O dziwo Halloween nie jest chodliwym świętem w świecie gier. Jasne, że kilka gier online ma jakieś eventy, ale niewiele nowych gier o upiornej tematyce się ukazuje w okolicach 31 października. Sprawia to, że Camp Bloodbrook – nowy stół – w Pinball FX i Pinball M jest szczególnie fajnym dodatkiem.
Z krwią lub umiarem
Camp Bloodbrook to oczywiście Halloweenowy stół w iście amerykańskim stylu. Opowieść, którą nam serwuje, można by osadzić w dużej ilości niszowych horrorów. Mamy obóz, mordercę i młodzież, która musi zwiać. Slasher. Niczym “Piątek, trzynastego”. Slasher. Niczym “Dead by Daylight”. Różnica polega jednak na tym, że to nie jest klasyczny horror i nie jest to popularna gra. Jest to stół do pinballu. Występuje też w dwóch wersjach. Nie różnią się niczym, poza tym, że gdy kupimy stół, to w Pinball FX będzie pozbawiony krwi i przemocy. Wersja dla dzieci i młodzieży. Ciekawszą wersją jest ta w Pinball M. Jest to wersja Pinball FX dla dorosłych, która nie różni się szczególnie graficznie, jednak pozwala twórcom odseparować treści nieco kontrowersyjna. Przykładowo w Pinball FX maczeta (jeden z elementów stołu) jest czysta, a Pinball M jest cała w krwi. Którą wersję wybierzesz? Nawet w sumie nie musisz. Jeden zakup odblokowuje stół w obu grach.
Ty uciekasz, masz 3 szanse

Fabuła stołu wymaga od nas wykonania 4 zadań w swoim “Wizard Mode”. Są dość standardowe. Po uruchomieniu trzeba w krótkim czasie wykonać sekwencję precyzyjnych trafień w określone strefy. Po wykonaniu wszystkich zadań można uznać, że zakończyliśmy “fabułę”. Nie jest to jednak koniec. Stół ma sporo zadań dodatkowych, jak chociażby zdobycie 10 odznak i rozpętanie burzy. Zadania są stosunkowe proste i prowadzą do ostatecznej walki z zabójcą odzianym w żółty sztormiak. Jeśli chodzi o punkty, to mnożą się niemiłosiernie szybko. Myślałem, że Goat Simulator błogosławi nas punktami, podczas gdy tutaj można 4 miliony zdobyć już na samym początku rozgrywki. Pierwszy skill shot to bowiem wystrzelenie kulki z odpowiednią mocą, żeby zaczęła siać spustoszenie w obozie. Będzie to na pewno stół, który pozwoli kręcić naprawdę wysokie wyniki najlepszym graczom. A mnie pozwala cieszyć się kilkoma łatwymi milionami na tablicy wyników.
Camp Bloodbrook to tłoczne miejsce

Jedyna rzecz, która mi przeszkadza w Camp Bloodbrook to brak miejsca na stole. Wszystkiego jest dużo. Kulka rzadko nie obija się o jakiś element stołu i nie zdobywa punktów. Dobrze wróży to wysokim wynikom, ale już niekoniecznie sprzyja amatorom. Łatwo popełnić błąd, łatwo się rozproszyć. Sądzę jednak, że weteranom nie będzie to przeszkadzać w najmniejszym stopniu i znajdą w tym stole coś dla siebie. Czy zawiera jakieś rewolucyjne mechaniki? Moim zdaniem nie. Czy jest to stół, który dobrze odda fizyczne ograniczenia prawdziwego stołu? Jak najbardziej nie. Nie zmienia to jednak faktu, że Camp Bloodbrook to niesamowicie przyjemny stół w dwóch wersjach i za skromne 20 złotych.