Wicked Isle to nowe DLC do Atomfall. Może i kosztuje niemało, ale to nie oznacza nic złego, jeśli oferuje odpowiednią zawartość. Czy jednak tak jest? Wicked Isle zabierze nas na pobliską wyspę, która skrywa swoją własną mroczną tajemnicę w ruinach opactwa górującego nad rybacką wioską.
Ktoś tu się bawi w piratów
Cała nowa wyspa – Midsummer Isle – posiada ciekawy klimat. Jest to mała wysepka, której centralnym punktem jest stare, opuszczone opactwo, a u podnóża którego znajduje się mała wioska i poligon wojskowy. Z jednej strony mamy do czynienia z rybacką wioską, która jakby zamarła w czasie, a z drugiej są na wyspie zaawansowane poligony wojskowe i laboratoria, w których rozwijana jest najnowsza technologia. Oczywiście wyspa nie jest bezludna. Panuje na niej powszechna zaraza, z którą walczą lokalni bandyci, którzy są w dużej mierze odpowiednikiem piratów. Mają swoją flotę, nieco pirackie wdzianka i strzelają z garłaczy. Po drugiej stronie stoi rozwinięta wersja druidów, którzy stali się kultystami zarazy. Ta bowiem gra ważną rolę w dodatku. Brakuje mi tylko kilku starć frakcji, które by pokazały nam, że one aktywnie ze sobą walczą, a nie egzystują obok siebie. Podział wyspy jest jednak oczywisty. Piraci kontrolują wybrzeża, a kultyści jaskinie i ruiny.
To tylko drobna infekcja…

Bycie chorym w końcu ma pewien sens! Miałem wrażenie, że bycie zainfekowanym niewiele zmieniało w podstawowej grze. Była to tylko drobna niedogodność, na którą było trzeba uważać w kilku miejscach fabuły. W Wicked Isle bycie zainfekowanym nabiera znaczenia, ponieważ jesteśmy w stanie odblokować dodatkowe umiejętności z tym związane już na początku dodatku. Z uwagi na naturę infekcji, którą musicie sami poznać w fabule, na przykład wyczuwamy to, gdzie są przeciwnicy, jeśli kucniemy. Nasz atak cichy atak może też rozkładać przeciwników, którzy zamieniają się kupkę szlamu. Przez to, że infekcja jest raczej rzadka, to pojawiają się nowe przedmioty, które jednocześnie natychmiastowo nas infekują, ale też zmniejszają jej negatywne efekty. Kontrolowanie infekcji wydaje się dla mnie idealnym rozwiązaniem dla osób, które chcą nieco więcej niuansu w swojej cichej rozgrywce. Dla pozostałych niestety nie daje ona wiele, poza lepszymi możliwościami jej odparcia.
Nie do końca “fabularny” ten dodatek

Wicked Isle to bardziej rozszerzenie niż pełnoprawny dodatek. Nie dodatek fabularny, jak mogłoby się wydawać. Wicked Isle nie ma samodzielnej historii, a ta opowiedziana na Midsummer Isle to w gruncie rzeczy trzy dodatkowe zakończenia gry. Jasne, że zaprowadzą nas w każdą z lokacji na wyspie, ale ta nie jest wielka. Ruiny opactwa są, jednak w dużej mierze będzie interesować nas tylko browar i krypta pod główną świątynią. Wioska to tylko punkt transportowy, a baza testowa zostanie odwiedzona przez nas góra trzy razy. W momencie, gdy jesteśmy już gotowi do zakończenia gry, a Oberon czeka na nasz ruch, dodatek zajmie nam około 3-4 godzin, żeby doświadczyć wszystkich zakończeń. Może trochę więcej. Raczej nie mniej. Gra wprowadza dość wcześnie też wykrywacz metalu drugiej generacji, ale służy on tylko temu, żeby za szybko nie znaleźć przedmiotów potrzebnych do wykonania zadań dodatku, a nowe narzędzie miało potencjał.
Czy warto?

Różne są opinie na temat tego, jak oceniać wartość gry i dodatku? W przeliczeniu na godziny? W przeliczeniu na zawartość? Jakąś obiektywną wartość? Czy po prostu po czasie musimy stwierdzić, czy było fajnie? Mam wrażenie, że odpowiedź na każde z tych pytań będzie miało negatywny wydźwięk. Dodatek kosztuje około 100 złotych. Za podobne pieniądze dostaniemy chociażby Phantom Liberty do Cyberpunka 2077 i Fatesworn do Kingdoms of Amalur: Re-Reckoning. Oba dodatki za podobną cenę oferują więcej treści w znacznie dłuższym okresie rozgrywki. Ostatecznie jednak musisz ocenić samodzielnie, czy 100 złotych za kilka godzin gry do odpowiednia cena. Mam nadzieję, że jeśli kolejne dodatki do Atomfall się pojawią, to będą pełniejszym doświadczeniem. Atomfall ostatecznie wydaje się dość ubogą w zawartość grą, co można w bardzo łatwy sposób naprawić. Nowe bronie, gadżety, umiejętności i zadania poboczne byłyby mile widziane w znaczniejszej ilości.