Orient Express to ciekawe zagadnienie. Ambitny plan człowieka zafascynowanego amerykańską koleją. Szalona trasa. Zwariowany standard obsługi, noclegu i wyżywienia. Tysiące kilometrów torów. Pierwszy dodatek do Railway Empire 2 – Journey to the East opowiada właśnie tę historię. Muszę przyznać, że jest to nie lada wyzwanie.
Nieco kontekstu
Młody Georges Nagelmackers był zafascynowany nocnymi pociągami w USA. Po powrocie do rodzimej Belgii zaczął snuć plany o spięciu Europy linią kolejową. Problemem było to, że koleje poszczególnych krajów były odseparowane i najczęściej w ogóle nie oferowały kursów międzynarodowych. Tutaj z pomocą przyszedł przyjaciel rodziny – Leopold II. Belgijski król również był entuzjastą kolei i wspierał Nagelmackersa, jak tylko mógł. Ostatecznie jego plan się ziścił i Orient Express połączył Paryż z Istambułem. Początkowo nie od razu i nie bezpośrednio, ale ostatecznie się udało. Orient Express wiózł niewielką grupę gości w wygodnych wagonach, a w wagonie restauracyjnym podawano potrawy odpowiedni dla kraju, w którym właśnie się znajdował pociąg. Czy można sobie wyobrazić ciekawszą podróż? Ciekawostka. Aż do momentu opublikowania książki “Morderstwo w Orient Expressie” nie było morderstwa w Orient Expressie. Potem były bodaj dwa. W grze morderstw nie ma, ale jest dramatyczna walka z czasem, bo nie jest to dodatek prosty.
Od Wiednia po Konstantynopol
W grze dodany został tylko jeden scenariusz. Skupia się on na budowie południowej połowy przeprawy kolejowej. Zaczynamy z siedzibą w Austrii i musimy przeprawić się na południe i wschód. Problemem jest to, że Bałkany są dość górzyste i cała zabawa jest kosztowna. Tunele będą naszą codziennością. Już jedno z pierwszych zadań, czyli wysłanie pociągu do Budapesztu jest niezłym wyzwaniem. Trzeba kombinować z podjazdami, długością zakrętów i często dodawać kilometry torów, żeby tylko móc z pełną prędkością podjechać, a potem bezpiecznie zjechać. Problemem jest nie tylko kasa i teren. Jest nim też czas. Na każdy zestaw zadań jest dość mało czasu, a zdobycie rangi CEO, za którą jest jedno z osiągnięć, wymaga wyrobienia się w ciągu 6-7 lat. Mam wrażenie, że ten dodatek zajął mi tyle samo czasu, co pierwotna gra. Co zestaw był zapis. Próba zyskania kilku dni, które ostatecznie zamienią się w miesiące.
Nic nowego poza Bałkanami
Niestety natury gry sprawia, że poza nową mapą nic nowego nie ma. Nowe surowce i nowe budynki ograniczają się tylko do obszaru między Wiedniem i Konstantynopolem. Nie będzie nam dane produkować nugatu w Gdańsku. Jeśli chodzi o nowe technologie, to często zastępują one jakieś inne, bardziej regionalne (na przykład produkcja nugatu zastępuje produkcję słodyczy), albo są po prostu doczepiane. Nowe lokomotywy, bardziej regionalne, zastępują inne, które były dostępne wcześniej. Produkcja też znajduje się tylko tutaj. Kilka nowych surowców to takie, które wcześniej były używane tylko w scenariuszach, a teraz przyjdzie nam je produkować i zaopatrywać miasta, które mogą być znacznie większe. Bałkany są jednak ciekawe. Górzystość sprawia, że niektóre kluczowe miasta są ciężko dostępne, a prowadzenie równoległych torów jest niesamowicie kosztowne. Czasami trzeba górę objechać, bo najkrótsza droga często jest droga i powolna. Bałkany wymagają nowego podejścia do ekonomii i planowania kolei.
Kup, nie zastanawiaj się…
… Jeśli Railway Empire 2 to gra w twoim stylu. Dodatek kosztuje około 45 złotych, zależnie od platformy i jest naprawdę wart swojej ceny. Można w nim spędzić godziny, robiąc pierwszy zestaw zadań, gdy celuje się w ocenę CEO w nowym scenariuszu. Jest on długi, jednak grając na luzie, nie ma się czym stresować. Na wszystko starczy czasu, jeśli nie damy się zaskoczyć. Trzeba zawsze przeczytać zadania zawczasu, bo wiele z nich wymaga przygotowania. Bez pośpiechu można zaplanować trasę i wybudować ją w dogodnym momencie. Można nieco oszukiwać i wykorzystując system pożyczek dość szybko się bogacić, dodatkowo spłacając kolejne długi i czekając na rewaluację firmy. Journey to the East to fajna oferta, którą warto się zainteresować. Na pierwszy rzut oka nie daje dużo. Jeśli jednak spojrzymy na czas, który przyjdzie nam w grze spędzić, to zdecydowanie warto, bo Journey to the East zapewnia fajną historię i godziny wymagającej, ale dobrej zabawy.