Kiki – A Vibrant 3D Platformer – Próbowali

Platformówki to dość podstawowy gatunek, ale trudny do stworzenia w jego ramach idealnej gry. Jest to szczególnie prawdziwe, jeśli chodzi o platformówki w pierwszej osobie. Mirror’s Edge i Dying Light, wyłączając elementy akcji, są przykładami gier bliskim ideałom. Kiki niekoniecznie. Dlaczego? Ponieważ gra jest ok, ale nie jest przyjemną platformówką.

Nie wystarczą platformy, start i meta

Przyznać muszę, że Kiki to graficznie prosta i przyjemna gra. Nie ma w niej skomplikowanych kształtów, nie ma wyrafinowanych skyboxów ani ray-tracingu. Tekstury są matowe, a kolory pastelowe. Niewiele gier jednak punktuje samym wyglądem, który tutaj co najwyżej nie zmieniłby oceny w żadną stronę. Słabą stronę Kiki jest mechanika. Trzeba sobie uświadomić, że wiele platformówek jest bardzo wybaczających. Głównie objawia się to możliwością dokonania skoku, gdy postać jest już za platformą. Pamiętacie na pewno te idealne skoki, kiedy odbiliście się z samego końca krawędzi w jakiejś grze? Prawdopodobnie nie było was już wtedy na platformie. W Kiki nie ma tego elementu. Po prostu lecicie w dół, gdy tylko nie ma już platformy pod nogami. Czy to element sprawiający, że gra jest bardziej wymagająca? Tak. Czy też bardziej frustruje? Zdecydowanie.

Idzie przywyknąć

Kiki - A Vibrant 3D Platformer, recenzja, review, Xbox Series X
Początkowo poziomy są proste. Jest w nich dużo skakania, a wszystko, co może nam uprzykrzyć życie, to dziwne skakanie, do którego trzeba przywyknąć. Sytuacja jednak szybko się zmienia.

Przyznać też trzeba, że gra w Kiki z każdym poziomem staje się łatwiejsza. Niestety, gdy ogarniemy już, że trzeba zmienić myślenie o skakaniu, to napotykamy nowe mechaniki. Około 15 poziomu zaczynają się schody. Nie dość, że mamy już wprowadzone do gry zabójcze piły i ruchome platformy, to poziomy stają się zauważalnie dłuższe i skomplikowane. Pojawiają się piły na obracających się ramionach i klucze, które trzeba przynieść z odległych zakątków poziomu. Nie wystarczy już sprint do mety. Teraz trzeba się cofać i kilkukrotnie powtarzać niektóre części poziomu. Nie jest to jedna z tych popularnych gier, które w krótkim czasie dadzą platynkę albo kilka trofeów. Design poziomów z czasem też zaczyna być naprawdę wredny. Zaczynają się powtarzać różne rodzaje przeszkód z rzędu, które trzeba pokonać jednym sprintem. Jednak do wszystkiego idzie przywyknąć, wytrzymasz pierwszą połowę poziomów.

Kiki to nie gra na kilka minut

Kiki - A Vibrant 3D Platformer, recenzja, review, Xbox Series X
O ile początkowe poziomy są łatwe, to trudność zaczyna rosnąć wykładniczo, gdy pojawiają się pierwsze utrudnienia. Co kilka poziomów dodawane są nowe komplikacje.

Pierwsze kilka poziomów gry, gdzie przyzwyczajałem się do dziwnego skakania, sprawiło, że poczułem się zbyt bezpiecznie. Myślałem, że gra będzie prosta. Kilka minut, przejdę całą i napisze recenzję. Okazało się, że utknąłem na kilku poziomach na dłuższą chwilę. Szkoda w tym miejscu, że gra nie liczy naszych śmierci i ogólnego czasu spędzonego na poziomach. Nie zauważyłem też żadnych tablic wyników, więc odpada tutaj presja społeczna z jednej strony, a z drugiej nie ma się jak porównać do reszty graczy. Nigdy się nie dowiemy, czy te 10 minut spędzone na poziomie 16 jest czasem długim, czy niekoniecznie. Więc pytanie, czy warto spojrzeć na tę grę? Kiki – A Vibrant 3D Platformer nie jest grą drogą (około 20 złotych, zależnie od platformy), ale oferuje całkiem długą rozgrywkę. Sporo czasu spędzimy, powtarzając poziomy, denerwując się na nasze błędy i to, w jaki sposób gra jest skonstruowana. Ale czy jest to dobra platformówka? Słowem? Nie.


Grano na Xboksie Series X.Gra została dostarczona do celów recenzji przez wydawcę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Autor
Picture of Łukasz

Łukasz

Hej, to jest przykładowy tekst. Na pewno go *kiedyś* zmienię!

OpenCritic Contributor

Kategorie

Taka sobie reklama