Hit, jakich mało. Może nie najpiękniejsza gra. Może nie najlepsza gra. Jest to jednak gra, którą chciały miliony, i miliony właśnie to pokazały. Jak często się zdarza, że gra osiąga dwa miliony graczy na Steamie w tym samym czasie, nie licząc do tego jeszcze Xboksa? Jak często gra w pierwszym dniu przebija się na szczyt listy najpopularniejszych gier na Xboksie i nie chce spaść? Rzadko. Palworld to osiągnął.
Nowe, a dobrze znane
Mimo tego, że Palworld to zupełnie nowa gra, to trzeba przyznać, że każdy z jej aspektów jest dobrze znany. Nie chodzi tylko o już dość oklepane elementy survivalu. Te są jak najbardziej znane już z takich gier jak Ark: Survival Evolved, Conan Exiles i masy innych gier. Nawet z Minecrafta. Musimy coś wykopać, coś ściąć, kogoś brutalnie zamordować. Chodzi bardziej o elementy związane z łapaniem Pali. Tak bowiem nazywa się lokalny odpowiednik Pokemonów. Działają one tak, jak powinny i tak, jak każde Poke-RPG powinno już od dawna. Za pomocą Pal Sphere (Pokeballe) łapiemy różne Pale. Mogą być pokojowe, agresywne albo płochliwe. Czasami będą uciekać, czasami walczyć. Łapiemy je do kolekcji w Paldecku, a w naszym zespole możemy mieć tylko kilka najbardziej przydatnych. Pale można zwerbować do pracy w obozowisku, rozmnażać, uczyć nowych umiejętności i zdobywać z nich przeróżne materiały. Można je jeść. Można z nimi robić naprawdę wiele.
Pięknie i klimatycznie
Palworld to gra w ciekawym stylu. Jest miły dla oka. Przeważająco jaskrawy. Barwy większości ziem to zieleń z udziałem piasku i śniegu na północy oraz spopielonej szarości na południu. Styl graficzny gry można opisać jako bajkowy. Czerpie więcej ze wschodu niż zachodu. Nie dziwi to, bo przecież jest to gra prosto z Japonii. Styl, w wielkim skrócie, można opisać jako “niczym z Breath of the Wild” lub “prawie jak w Genshin Impact”. Ja oczywiście też czuję nieco Spellbreak’a, ale to tylko z uwagi na tęsknotę za tą grą. Okazuje się jednak, że Pocketpair to przebiegłe bestie. Palworld to bowiem w dużej mierze Craftopia, ich wcześniejsza gra, która została stworzona od nowa z zupełnie nowymi założeniami. Całość rozgrywki i wyglądu tworzy genialny klimat, w którym bardzo szybko zapominamy, że nie są to Pokemony i nie jest to gra od globalnego dewelopera. Jeśli to ma dla ciebie znaczenie rzecz jasna.
Przecież nie było żadnych kontrowersji
No właśnie. Craftopia. Trzeba przyznać, że Craftopia to nieco wzbogacona wersja najnowszych Zeld. Bierze styl i rozgrywkę z gier Nintendo i raczej nikogo nie oszuka, że tak nie jest. Palworld to natomiast z jednej strony mocno okrojona Craftopia, a z drugiej znacznie usprawniona. Gra wydaje się ładniejsza i bardziej dopracowana mimo licznych błędów. No i są w niej Pokemony. To znaczy Pale. Tutaj właśnie napotykamy drugi problem, bo Pokemon to w dużej mierze marka własna Nintendo. Więc… Dlaczego Nintendo z tym nic nie zrobiło? Teorii jest wiele. Moją ulubioną jest to, że Nintendo byłoby naprawdę trudno wybronić jakichkolwiek zarzutów. Nie można zastrzec stylu graficznego. A Pokemony? One już same w sobie są plagiatem Dragon Quest i to w dodatku bardziej oczywistym. Kontrowersji żadnej więc nie ma. Nintendo pracuje nad kolejnymi grami Pokemon, które dobrze się sprzedadzą, a żadna nie dorówna Palworld. I nic z tym nie mogą zrobić.
Kryzys tożsamości
To, że oni nie mogą nic zrobić, nie oznacza jednak, że wszystko jest sielankowo. Palworld to gra, która jest na szczycie, a jest w “becie”. Jest cały czas rozwijana i to naprawdę nie jest gotowy produkt. Wszystko tam jest, jednak nie jest tego tak naprawdę wiele. Jasne, że można złapać koło 120 Pali. Oczywiście, że zdobycie 50 poziomu zajmie kupę czasu. Problem polega jednak na tym, że zapewne szybciej się ci ta gra znudzi, niż złapiesz je wszystkie. Przy okazji zostanie też zapomniana, bo podczas rozgrywki z kolegą cały czas mówiliśmy, że to są Pokemony. Niewiele osób utożsamia tę grę z Palami. Jak masz opisać tę grę, to opisujesz ją mniej więcej tak: “wyobraź sobie Pokemony, ale możesz zbudować własną bazę jak w Arku i możesz zjeść stek z Pikachu”. Mam wrażenie, że niedługo Palworld będzie uznawany za tę grę, która dała nam Pokemony, których zawsze chcieliśmy.
Palworld to nadal wczesna gra
Niestety widać, że Palworld to gra kochana, ale bardzo młoda. Niewiele jest w niej elementów, które działają bez zarzutu. Gra jest niestabilna. Rozgrywka sieciowa ma spore opóźnienia. Często da się wpaść pod tekstury, bo się nie załadowały niczym w Hogwarts Legacy. Raz na jakiś czas gra będzie wywalać błędy podczas ładowania świata. Za innym razem loot z pokonanego bossa spadnie pod ziemię. Pół biedy, jak byśmy mogli skoczyć za nim, ale raczej nie ma takiej opcji. Ale jest to beta. Do wersji 1.0 jest zapewne daleko. Fenomeny wersji beta jednak często nie są w stanie dowieźć hype’u do premiery. Czy z Palworld tak się stanie? Czy Nintendo położy rękę na tym “nowym” IP? Ile osób będzie grało za miesiąc? Jeśli 20% graczy zostanie przy tej grze, to będzie ona sukcesem. Jak było, to okaże się jednak po premierze. Będę czekał. A w międzyczasie łapcie Game Passa i pobierajcie Palworld.