Czasami zdarzy się gra, która w koncepcji jest fajna. Jest nią Brotato. Jest niczym pomiot powstały z pijanego zbliżenia Vampire Survivors i The Binding of Isaac. Koncepcja z jednego, grafika nieco z drugiego i powstało to coś. Dlaczego to jednak się nie udało? I czy na pewno się nie udało?
Kicia? Czy powiedzieć mu, że marnuje czas?
Słowa te wypowiedziała moja druga połówka do swojej kotki. I zacząłem się zastanawiać nad tym. To nie tak, że przeszkadza jej, że gram. To nie tak, że robiłem to jakoś szczególnie długo. Te słowa dały mi jednak do myślenia i musiałem spojrzeć na Brotato z dystansu. Czym jest ta gra? Jesteśmy zamknięci na małej arenie, walcząc z podobnymi do siebie przeciwnikami, którzy niewiele się od siebie różnią. Gra bardziej przypomina gierkę idle z komórek niż cokolwiek innego. Vampire Survivors dawało nam chociaż jakieś zadanie do wykonania, a tutaj? Nic. Przeżyj. Czy gra jest fajna? Początkowo. Czy wciąga? Może na godzinę. Po chwili okazuje się jednak, że bardzo trudno w niej zginąć, przeróżne postacie nie stanowią wielkiego wyzwania, a rozgrywka jest zawsze dokładnie taka sama. Brzmi nieco jak wspomniane Vampire Survivors… Brotato jednak nie ma “tego czegoś”. Jest to gra, przy której siedziałem, bo osiągnięcia, a nie dlatego, że chciałem.
Czym w zasadzie jest Brotato?

Wiecie już, dlaczego Brotato to moim zdaniem zła gra, ale zabrałem się za omawianie jej trochę do końca. Brotato to zręcznościówka, w której głównym celem jest przeżycie 20 fal i pokonanie bossa. Podczas każdej fali mierzymy się z niekończącą się liczbą przeciwników, ale w ograniczonym czasie. Im więcej zabijemy, tym więcej się pojawi i tym więcej surowców i doświadczenia zdobędziemy. Nasz Brotato atakuje automatycznie z wykorzystaniem posiadanych broni. Tych jest całkiem sporo, ale podzielone są na bronie dystansowe, do walki w zwarciu i żywiołowe. Czasami bronie używają kombinacji tych rodzajów, żeby uzyskać unikalny efekt (więcej obrażeń). Bronie też mają swoje typu, np. są bronie precyzyjne, ostre, czy średniowieczne, a im więcej broni tego samego typu mamy, tym większy jest bonus. Kombinacji jest wiele i gwarantuję, że dwa razy taka sama się nie uda. A to jeszcze nie biorąc pod uwagę masy przedmiotów dodatkowych.
Czy to jednak jest przewaga?

Taka losowość przedmiotów na pewno czymś jest, ale nie wiem, czy czymś dobrym. Łącznie naszą postać opisuje koło 20 różnych charakterystyk. Są te główne, jak bonusowe obrażenia, szansa na zadanie obrażeń krytycznych, czy “żniwa”, które dają pasywny bonus do surowców. Każdy przedmiot, który podniesiemy wpływa na conajmniej dwie z cech. Najczęściej, chociaż nie zawsze, jest to transakcja coś-za-coś. Zwiększysz obrażenia w walce wręcz, ale stracisz obrażenia dystansowe. Zyskasz wampiryzm, ale stracisz pasywną regenerację zdrowia. Kombinacji jest wiele, a trafić w to, co chciałoby się zobaczyć, jest naprawdę ciężko. Brotato to chaos i losowość. O ile w Vampire Survivors możesz wyeliminować jakieś przedmioty z rotacji i zaplanować build, to tutaj nie ma takiej opcji. Cały czas twoja przyszła runda zależy od wirtualnych rzutów kośćmi i nie masz na nią najmniejszego wpływu. Często sprawia to, że zamiast korzystać z unikalnych cech danego pyrka, musimy walczyć z grą o wyrównanie szans.
Walka ta niestety nuży

Najgorszą rzeczą, którą można powiedzieć o tej grze, jest to, że nuży. Siedząc z kontrolerem w rękach, zasypiasz. Chcąc nie chcąc, tak niestety jest w tej grze. Brotato może nie jest nudne, ale usypia. W pewnym momencie ta gra staje się tak banalna, że od nastej fali przychodzą przed konsolę tylko przeklikać sklep, bo fala kończy się sama. Bardzo wcześnie, jak ogarnie się podstawowe mechaniki gry, można stworzyć uniwersalną maszynę do zabijania, które stoi i kosi. Z pomocą uników raczej nie dostanie obrażeń. Jak dostanie obrażenia, to albo wampiryzm, albo pasywna regeneracja załatwią sprawę. Brotato jest więc grą, która w bardzo krótkim czasie zapewni sporo zabawy, ale jak już ją odłożymy, to zapewne nie szybko do niej wrócimy. Na plus można grze zaliczyć cenę, bo przyjdzie nam za nią zapłacić około 20 złotych. No i Brotato jest w Game Passie, więc… Skoro jest “darmowa”, to czemu by nie spróbować?
Jedna odpowiedź
gra jest zaje…sta ;p polecam!