Pixelophobia

Remnant II – The Awakened King – Kólotwórca

Deweloperzy Remnant II zapowiedzieli kilka dodatków fabularnych. Po tym, co oferowało nam Remnant: From the Ashes, podobno nie ma wielkich nadziei. Na szczęście pojawił się już pierwszy z nich. The Awakened King pozwoli nam na powrót do Losomn. W zupełnie innym miejscu i nową fabułą, chociaż znanymi przeciwnikami i postaciami głównymi.

Pretendent nie żyje, niech żyje król

Wydarzenia dodatku fabularnie dzieją się niedługo po linii fabularnej Faelina i Faerina. Podczas tej przygody naszym zadaniem jest detronizacja oszusta okupującego tron. Niedługo po tych wydarzeniach, tytułowy król budzi się ze snu. Jego zamek znajduje się w okolicy znanej jako Forlorn Coast. Zdrada sprawiła, że Król wszędzie wyczuwa spisek. Zaczyna mordować każdego, kto krzywo na niego spojrzy, a tych, którzy byli lojalni, po prostu skazuje na wygnanie. Podburza Dran przeciwko Fae, doprowadzając do otwartego konfliktu. Często będziemy spotykać obie frakcje walczące ze sobą. Nie ułatwi nam życia to, że wszyscy Dran wydają się wrogo nastawieni, nawet jeśli podszywamy się pod jednego z nich. Naszym zadaniem jest zbadanie zamku, który góruje nad okolicą. Tam, co nie jest dziwne, znajdziemy Króla i będziemy mogli z nim pogadać. Możemy zgodzić się pomóc mu w rozwiązaniu jego problemu. Możemy też odmówić. Sprawa jednak ma drugie dno, bo Faerin i Faelin nie byli jedynymi pretendentami.

Gdzieś już to widziałem

The Awakened King DLC, Xbox Series X, recenzja
Mimo tego, że dodatek zaczyna się dość ciekawie, to już niedługo później mamy pierwszą walkę z mini-mini-bossem. Jest to po prostu silniejsza wersja potworka, którego na pewno unicestwiliśmy wcześniej.

Niestety poza tym, że znajdujemy się w nowej lokalizacji i mamy dostępnych kilka nowych broni i świecidełek, nie ma w tym dodatku szczególnie wiele nowej zawartości. Najbardziej to widać, gdy spojrzymy na przeciwników. W całym rozszerzeniu, w którym możemy spędzić nawet kilka godzin, żeby przejść go tylko raz, jest ich dosłownie kilku. Niestety są to różne formy bossów. 2 relikty. 7 broni. 2 pancerze. 1 archetyp. Ponad 25 nowych pierścieni i ponad 10 nowych amuletów. Cała reszta taka sama. Zacząłem się zastanawiać, gdy grałem, dlaczego deweloperzy doszli do wniosku, że zamiast dawać nam nowej krainy, czy nowej całej linii fabularnej, dadzą nam tylko jedno zadanie? Jasne, że jest ciekawe i wielowątkowe, jednak jest tylko jedno. Gdy grałem w The Awakened King po raz pierwszy, jeszcze nie skończyłem Remnant II i początkowo nawet nie wiedziałem, że gram w dodatek. Wydaje się integralną częścią gry i nie wiem, czy to dobrze.

Nie zdradzając szczegółów…

The Awakened King DLC, Xbox Series X, recenzja
Kwestie fabularne są ciekawe. Walka o tron zaczyna się dopiero w momencie ponownego przejęcia tronu przez Króla. Nie on jedyny chce go posiąść na stałe. Możemy mu w tym pomóc… Albo nie.

The Awakened King to tylko (i aż) nowy poziom. Nowy mini-epizod całej fabuły gry. Z uwagi na to, że dzieje się ona głównie w Labiryncie, dodawanie nowych poziomów nie wpływa w znacznej mierze na odbiór całości. Sprawia to, że dodatki, takie jak The Awakened King, dość łatwo wpasować w sam środek rozgrywki. Gdy pierwszy raz włączyłem grę, nie wiedziałem, że ten dodatek będzie nie do odróżnienia od reszty gry. Szkoda tylko, że deweloperzy dokonali całkiem sporo recyklingu starej treści. Forlorn Coast wygląda niczym wyrwane z Vermintide albo fantastycznej powieści Lovecrafta. Jest mokre, mroczne i pełne szaleństwa. Gdy jednak spotykamy już kolejnego bossa, który wygląda jak przeskalowany odpowiednik zwykłego mobka, to średnio wczuć się w rolę bohatera. Fabuła jednak nieco ratuje ten dodatek. Szczegóły, nowe zadania i smaczki też. Fajny jest nowy handlarz, który nie zwróci na nas uwagi, póki nie zaczniemy mu mocno przeszkadzać. Ma ciekawą historię i delikatne podniebienie.

The Awakened King… Czy warto?

The Awakened King DLC, Xbox Series X, recenzja
World Boss, czyli walka kończąca wątek fabularny, jest dość łatwa. Król uderza mocno, ale jest przewidywalny, co jest dla mnie – amatora – bardzo przyjemnym równoważeniem rozgrywki.

Jak wspominałem, The Awakened King jest do przejścia w kilka godzin. Sprint od początku do końca zajmie jednak około 30 minut. Zdobycie wszystkiego, co dodatek ma do zaoferowania zapewne kilkanaście godzin. Skrajności wynikają z tego, jak gra jest zbudowana. Każda instancja tej przygody ma losowe lochy i przedmioty, więc wylosowanie na przykład instancji, gdzie pojawi nam się The Red Prince, jest niewielka. A wcześniej najlepiej, jak byśmy wylosowali instancję z wydarzeniem, w którym możemy zdobyć sztylet, którym uśpiono Króla. Synkowi też trzeba nim zdzielić w plecki. Za innym razem natomiast trzeba go udobruchać i oddać mu władzę, żeby dostać pancerz jego emisariusza. Zabawy jest sporo, a to nie koniec. Czy więc warto? Jeśli uwielbiasz tę grę i chcesz mieć w niej wszystko i dobrze się przy tym bawisz, to moim zdaniem warto. Jeśli jednak gra cię nie urzekła, to ten dodatek niczego nie zmieni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Autor
Picture of Łukasz

Łukasz

Hej, to jest przykładowy tekst. Na pewno go *kiedyś* zmienię!

OpenCritic Contributor

Kategorie

Taka sobie reklama