Jakiś czas temu kupiłem Remnant: From the Ashes za śmieszne pieniądze. Gra z dodatkami kosztowała kilkanaście złotych. Wiedziałem, czym ona jest, bo grałem w nią wcześniej, jak była w Game Passie i nie przypadła mi do gustu. Później jednak mocno mnie wciągnęła. Czy Remnant II uda się powtórzyć ten wyczyn? I czym się różni od wcześniejszej gry?
Historii ciąg dalszy
Remnant II opowiada historię zupełnie inną niż pierwsza gra, chociaż w podobnym klimacie. Nie ścigamy już Forda, tylko… Właśnie… Ratujemy życie osobie, która nam uratowała życie, a potem ratujemy jakąś wersję świata. Problem w tym, że my zostaliśmy uratowani na progu ich domu przed kilkoma potworami. Podróż, którą nam przyjdzie odbyć, zabierze nam w różne światy i różne ich wersje. Gra jeszcze bardziej wykorzystuje proceduralnie generowane elementy świata, dając nam nie jedną historię, lecz kilka różnych w każdym świecie. Bazowo w zasadzie każdy ze światów ma dwie różne linie fabularne, które ostatecznie doprowadzają nas do tego samego. Znowu doprowadza to do sytuacji, że trzeba wielokrotnie losować kolejne światy, żeby zobaczyć każdą historię, pokonać każdego bossa i zdobyć cały sprzęt. I w sumie tak miało być. Gra to roguelite, ale tak losowy i tak delikatny, że chce się w niego grać godzinami.
Remnant II wygląda znajomo
Pisząc tę recenzję mam spędzone już ponad 50 godzin w grze, a to zapewne nie koniec, bo deweloperzy obiecali kilka dodatków. Do tej pory doszedłem do wniosku, że gra jest dużo prostsza, niż Remnant: From the Ashes, bo jest zoptymalizowana pod wieloma względami. Postęp jest szybszy, rozwój ciekawszy, a możliwość wymiany archetypów sprawia, że można się bawić na wiele sposobów. Mimo wszystko jednak gra wygląda bardzo podobnie. Mamy w dużej mierze te same podstawowe bronie i mody broni. Pancerza już nie ulepszamy, broń ulepszamy tak samo. Tylko do tego pierwszego i do reliktu możemy dodawać modyfikatory, które dodają nam niewielki procentowy bonus. Do broni możemy natomiast dodawać mutatory, które na przykład zwiększają obrażenia zadawane przeciwnikom pod wpływem danego debuffa czy zwiększają pojemność magazynka. Więc mamy w dużej mierze to samo, tylko więcej i lepiej. Remnant II jest pod tym względem sequelem idealnym.
Między światami
Remnant II w dużej mierze stawia na powtarzalność. Wprowadzenie fabularne, które doprowadzi nas do Ward 13, jest zawsze takie same, ale później gra staje się losowa. Jeśli dobrze liczę, to między prologiem i epilogiem mamy 48 ścieżek. Prawda, że złożone są one z trzech światów – Yaesha, N’Erud i Losomn. Każdy z nich oferuje dwie różne historie, a dostaniemy tylko jedną z nich. Oznacza to, że na pewno będzie trzeba przejść grę drugi raz albo losować pojedyncze przygody, które pozwolą nam poznać historię danego świata. Losomn to świat pogrążony w wojnie między Fae i Dran, czyli stworzeniami na wzór elfów i mrocznych elfów. N’Erud to konstrukcja, stworzona przez Drzyr, która przemierza świat w poszukiwaniu wiedzy. Niestety była ona zgubna dla ludu, doprowadzając ich na skraj wymarcia, a konstrukcji nadal pilnują roboty. Yaesha to natomiast świat Pan, który opanowuje spaczenie. Musimy zagłębić się w ich historię i wojnę domową, żeby móc kontynuować.
Roguelite i soulslike, ale na luzie
Remnant II to ciekawe połączenie roguelite i soulslike. Z jednej gry czerpie losowo generowane lokacje i fabułę. Druga natomiast daje mechanikę ograniczonego leczenia, styl walki i powroty w bezpieczne miejsce resetujące postęp. Jednocześnie przy tym gra jest ogólnie dość łatwa. I często frustrująca. Niestety nie ma tutaj kolejkowania walki. Gdy przeciwnik jest gotowy zaatakować, to zaatakuje. Nieważne, że obok właśnie przygotowuje się do ataku kilku innych. Dodatkowo niektórzy silniejsi przeciwnicy mogą wyprowadzić combo, które jest w stanie nas zabić. Przerwać go nie ma jak. Jeśli się zgapiliśmy z unikiem, to zginiemy. Z pomocą przychodzą tutaj często archetypy dające nam drugą szansę, a w szczególności Handler, który ma na podorędziu psiaka. Psiak nie tylko zadaje obrażenia i powoduje krwawienie, ale także może nas uleczyć raz na jakiś czas, gdy odnieśliśmy krytyczne obrażenia. Sprawia to, że gra jest dość delikatna i wybacza błędy. Jednak im wyższy poziom trudności, tym bardziej frustruje.
Warto, póki jest za darmo
Posiadacze Game Passa, radujcie się. Gra w momencie pisania recenzji jest dostępna w ramach usługi Game Pass na PC i Xboksie. Z uwagi na jej naturę, czyli powtarzalność, i nadchodzące dodatki, raczej nie szybko z niej zniknie. Warto więc się za nią brać, póki jest. A dla całej reszty nieszczęśników. Po pierwsze, dlaczego jeszcze nie macie Game Passa? Po drugie, czy to jest gra dla ciebie? Jeśli Elden Ring i Dark Souls to dla ciebie za dużo, jeśli lubisz klimaty postapo i uwielbiasz gry w perspektywie osoby trzeciej, to Remnant II jest dla ciebie. Znajomość fabuły pierwszej gry nie jest wymagana. Akcje prawie nie dzieje się na Ziemi, którą ratowaliśmy w pierwszej grze. Tutaj chodzi o podróż po Labiryncie i ratowanie całego multiwersum, a nie tylko jednego świata. Remnant II to szczególna gra. Niby trudna, ale łatwa, jeśli podejdziemy w odpowiedni sposób. Dostarcza sporo zabawy, także w grze ze znajomymi.