Super XYX – Tym razem jest wyzwanie

Już sporo vertical scrollerów dostarczyło nam eastasiasoft, ale po raz pierwszy zdarzyło się właśnie to. Nie mogę sobie z nim poradzić. Mam wrażenie, że to bardzo dobrze. Super XYX to wyzwanie. Nie jest psychodeliczny. Nie jest skomplikowany. Po prostu na ekranie dzieje się tyle, że trudno ogarnąć akcję. Bardzo mnie to cieszy.

2 bohaterów i wojna do wygrania

Super XYX fabuły raczej nie ma. Nie ma wprowadzenia fabularnego i nie ma zapoznania się z postaciami, którymi możemy grać. Hell Tiger i Green Knight to archetypy różnych statków. W zależności od tego, kogo wybierzemy, możemy albo usiąść za sterami dwóch różnych statków. Pierwszy strzela nieco na boki, pozwalając nam razić przeciwników na większej przestrzeni. Drugi pozwala nam na prowadzenie skoncentrowanego ognia. Poza tym możemy jeszcze przygarnąć kilka dronów, które będą mogły strzelać przed siebie albo na boki. Fajnie? Ujdzie. Minusem jest jednak to, że mam wrażenie, że to by było na tyle. Dodatkowo mamy oczywiście możliwość wysadzenia wszystkiego na ekranie, żeby gra się na chwilę uspokoiła, jednak poza tym zostaje już tylko kręcenie coraz lepszych wyników. Nie doświadczymy tutaj bardziej złożonego systemu ulepszeń, dodatkowych broni, czy jakichkolwiek ułatwień rozgrywki. Nawet “spowolnienie” spowalnia tylko nasz statek, a nie całą grę. Super XYX nie jest dla amatorów.

Chaos na ekranie

Super XYX, recenzja, Xbox Series X
Trudno oddać chaotyczność akcji na zrzucie ekranu. Podczas gry dzieje się na nim naprawdę wiele i łatwo stracić orientację. Brak możliwości spowolnienia rozgrywki nie pomaga.

Mnogość efektów specjalnych, przeciwników i pocisków sprawia, że Super XYX idealnie definiuje stwierdzenie “bullet hell”. Jeśli lubisz ten gatunek, to Super XYX będzie grą idealną dla ciebie. Bardziej przypomina jednak wyglądem proste klasyki, chociaż też jest responsywna i pozwalająca na szybkie ruchy. Mam wrażenie, że dla pozostałych graczy Super XYX nie oferuje wiele. Gra jest po prostu trudna. Samo przyzwyczajenie się do tempa akcji zajęło mi kilka godzin, żeby potem gubić mój statek wśród pocisków, wybuchów i innych przeciwników. Fakt jest też taki, że preferuję wolniejsze gry z tego gatunku, albo takie, że wystarczy trzymać spust, a gra w dużej mierze gra się sama, bo jesteśmy tak potężni. Jest w tym po prostu coś przyjemnego. Próba wepchnięcia się na tablicę wyników nie jest w moim stylu. Jeśli masz inaczej, to za 45 możesz spróbować samemu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Autor
Picture of Łukasz
Łukasz
Leśnik z wykształcenia. Pracownik banku za dnia. Wyznawca Microsoftu w nocy. Xbox, pióra, notatniki i gadżety. Czego chcieć od życia więcej?

OpenCritic Contributor

Kategorie

Taka sobie reklama