The Outer Worlds to jedna z najlepszych gier wydanych w 2019 roku. Prawie rok przyszło nam czekać na pierwszy z zapowiedzianych dodatków. Peril on Gorgon, czyli po naszemu „Coś się czai na Gorgonie” to zupełnie nowa przygoda na zupełnie nowej, pięknej asteroidzie. Czy jednak warto dla dodatku ponownie instalować grę?
W końcu na Gorgonie
Wraz z premierą Peril on Gorgon w końcu miałem okazję zagrać w The Outer Worlds. Ekipa z Obsidian Entertainment postanowiła sprawić mi jednak niespodziankę i umieścić początek dodatku zaraz po zakończeniu wątku fabularnego na planecie Monarch, czyli w moim przypadku kilkanaście godzin od pierwszego lądowania na Terze II. Gdy już wszystkie warunki zostaną spełnione, a my wejdziemy na pokład naszego zawodnego statku, odezwie się do nas kurier. Da znać, że ma paczkę, my ją przyjmiemy na pokład i otworzymy. W środku znajduje się nagranie… I ręka, która je trzyma. Wraz z załogą możemy odsłuchać nagranie i rozpocząć nową przygodę, najpierw zahaczając o posiadłość rodziny Ambrose, która frunie zaraz nad Gorgonem. Minnie Ambrose robi nam krótkie wprowadzenie do sytuacji na Gorgonie i wyznacza nam ścieżkę, którą przyjdzie nam podążać. Od tego momentu czeka nas około 10 godzin mordowania nowych stworzeń, bandytów i eksplorowania Gorgona. Jest to zdecydowanie interesujące miejsce.
Gorgon – piękny, ale ubogi
Gorgon to nazwa projektu, który był prowadzony przez Spacer’s Choice na asteroidzie. Działo się tam sporo tajnych rzeczy, ale produkowano także Adrena-Time, którego po ukończeniu DLC będą setki w naszym ekwipunku. Strzykawki ze specyfikiem leżą dosłownie wszędzie, a każdy przeciwnik ma zawsze przy sobie kilka sztuk. Wracając jednak do asteroidy, pewnego dnia Spacer’s Choice zarządziło nagłą ewakuację i jak mówi nam Lex, pracownicy rzucili wszystko co mieli przy sobie i zwiali, a to co rzucili można nadal wszędzie znaleźć. Gorgon został zamieszkany głównie przez bandytów i poszukiwaczy przygód, którzy trudnią się eksploracją i poszukiwaniem bogactw. Gorgon już na samym początku wydaje się zapyziałą lokacją i tak jest. Wszędzie leżą śmieci i ciała, sporo elementów otoczenia ledwo trzyma się kupy, ale jednocześnie jest w tym jakieś piękno. Obiektywnie piękne są natomiast naturalne fragmenty asteroidy, które porośnięte są masą roślin przypominających lampy światłowodowe.
Ubogie są też zadania
Peril on Gorgon miało być sporym dodatkiem, jednak poza głównym wątkiem fabularnym dodatku nie przyjdzie nam spędzić zbyt wiele czasu na asteroidzie. Jest ona porównywalna z jedną planetą z podstawowej gry. Nie zmienia to jednak faktu, że w grając w dodatek, spędzimy długie godziny, mordując wysokopoziomowych przeciwników. Carrie Patel z Obsidian Entertainment w wywiadzie dla Windows Central wspomina, że właśnie z tego powodu początek DLC jest tak bardzo odsunięty od początku gry. Kończąc zadania na Monarchu, powinniśmy mieć około 20 poziomu i powinniśmy już sobie radzić z przeciwnikami na Gorgonie. Radzić, ale nie dominować. Ja miałem 23 poziom, wkraczając na Gorgon i tak dużo razy ginąłem od dewastujących ataków przeciwników, że zacząłem czytać książkę podczas ekranów ładowania. Warto też wspomnieć, że głównym przeciwnikiem będą Maruderzy, którzy wydają się cały czas lecieć na Adrena-Time, bo kilkukrotnie nawet nie zauważyłem, że jestem atakowany przez nich z bliska.
Gra się przecież dla fabuły!
Pozostawiając każdy inny aspekt dodatku, DLC to uczta dla każdego fana fabuły i odkrywania świata. Wizyta w posiadłości otwiera przed nami tajemnice Gorgonu, które przyjdzie nam odkrywać. Tak, zadań podocznym w zasadzie nie ma, a główny wątek fabularny odpowiem nam w skrócie, co się stało na Gorgonie, ale bardziej skupia się na rozwiązaniu problemu rodzinnego, a nie eksploracji asteroidy. Dopiero schodząc z ubitego szlaku, odkryjemy, co się stało, że Spacer’s Choice tak nagle opuściło cenne eksperymenty, zostawiając je każdemu na wyciągnięcie ręki. Dlaczego prawie każdy, kto zacznie eksplorować tajne kompleksy, zaczyna wariować? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań będzie można odkryć podczas gry. Dla mnie jest to szczególnie kuszące, bo przecież godzinami siedziałem i słuchałem, co ludzie odkryli o lokacjach w Falloutach. Co prawda The Outer Worlds ma uboższy świat, co głównie wynika z faktu bycia pojedynczą grą, a nie całą serią, ale nadal ma potencjał.
Wpływ DLC na resztę gry
Peril on Gorgon nie ogranicza się jednak tylko do jednej asteroidy. Dodatek zmienia też kilka dodatkowych elementów w świecie gry. Wraz z pojawieniem się dodatku, dostajemy możliwość zyskania kolejnych 3 poziomów, zwiększając limit do 33, a także możliwość podniesienia umiejętności do 150-tego poziomu. O ile kilka dodatkowych poziomów zostało pozytywnie przyjęte, to zwiększenie poziomu umiejętności już nie. Od teraz kilka lokacji, które wymagały otwierania zamków na poziomie 100 i kilka rozmów, które wymagały którejś z umiejętności retorycznych na poziomie 100, teraz wymagają poziomu 150. Oznacza to, że dostęp do kilku unikatowych broni i rozmowy z samej końcówki gry wymagają posiadania wyspecjalizowanej postaci. Takiego elokwentnego włamywacza. Znacznie ogranicza to możliwości rozwoju, bo jednak podniesienie dwóch umiejętności do maksimum powoduje, że tracimy możliwość zainwestowania ogromnej ilości punktów, czyniąc naszą postać mniej wszechstronną.
Dodatek jakich mało, ale…
Peril on Gorgon to dodatek, który jest godnym rozszerzeniem dobrej gry. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że poza nową lokacją i kilkoma dialogami nie dodaje zbyt wiele. Jasne, implementacja dodatku jest genialna. Każdy z członków załogi ma nowe dialogi, dodatek wpływa na świat gry, nie ogranicza się tylko do Gorgonu, a sama asteroida w mojej opinii jest genialna. Brudna, zakrwawiona, ale miejscami piękna. Brakuje mi jednak urozmaiceń. Oczekiwałem spotkać na Gorgonie jakiegoś nowego członka załogi, może jakąś nową broń. A tak przez kolejnych kilka godzin leciałem przez dodatek w tym samym składzie co dotychczas. Zmieniłem tylko mój Hunting Rifle Ultra na Hunting Rifle Hyper. Dobra zmiana, ale tylko w cyferkach. Prawie 70 złotych to jednak nadal dobra cena jak za tak dobry dodatek. Jeśli posiadasz już The Outer Worlds, to naprawdę polecam szybko dodać go do kolekcji.