Po zakończeniu przygody z Overcooked: All You Can Eat, przyszedł czas na znalezienie sobie kolejnej gry, w którą można casualowo pograć w kilka osób. Przypomniało mi się, że już chyba lata temu dostałem Keep Talking and Nobody Explodes. Teraz wiem, że początkowo jej nie doceniałem.
Po prostu potrzebujesz towarzystwa
Keep Talking and Nobody Explodes to ciekawa gra, ponieważ w nieco inny sposób podchodzi do koncepcji gier towarzyskich. Kontrolera z nikim nie dzielimy. Drugiego kontrolera w grze w ogóle nie ma. Drugi gracz jest… Obok. Zwrócony tyłem do ekranu. Z instrukcją w rękach. Osoba z kontrolerem ma tylko jedno zadanie – rozbroić bombę. Druga osoba też ma tylko jedno zadanie – powiedzieć jak. Każda bomba zawiera kilka modułów, a każdy rozbraja się inaczej. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się proste. Naciśnij przycisk, przetnij kabelek, wybierz odpowiednie słowo. Każdy moduł to jednak pułapka, która ma tylko jedno prawidłowe rozwiązanie. Jasne, że moduł z podstawowymi kabelkami jest szybko do rozpracowania, jednak sytuacja zmienia się za każdym razem. Ile kabelków jest białych, ile czarnych i ile czerwonych? W zależności od odpowiedzi na te pytania trzeba zareagować inaczej. Moduł pamięci jest trudny, bo wymaga zapamiętania, co i na jakiej pozycji się nacisnęło w 5-krokowej sekwencji.
Na wszystko jest strategia
Instruktor to ważna osoba i jego relacja z graczem też jest ważna. Dla mnie w rolę instruktorki wcieliła się moja partnerka, gdy się okazało, że lepiej idzie jej na tym stanowisku niż mnie. Podczas gdy ja mówiłem, jakie mam po kolei moduły, ona zadawała pytania, które prowadziły do rozbrojenia kolejnych bomb. Relacja jest ważna, ponieważ tak samo, jak w Tajniakach, wspólny język i odniesienia ułatwiają robotę. Trzeba się po prostu rozumieć i wypracować wspólną strategię. Warto też zapoznać się z instrukcją zawczasu i wiedzieć co jest na każdej ze stron instrukcji. Saper nie może wiedzieć instrukcji podczas rozgrywki, ale nic nie stoi na przeszkodzie w poznaniu jej na pamięć. Niektóre moduły dość łatwo rozbroić z dużą dozą pewności, gdy wiemy, jak działają. Niestety instrukcja nie jest idealna i co najmniej jeden moduł nie został poprawnie wyjaśniony (Wire Sequences), a jeden jest po prostu szalenie trudny do ogarnięcia (Morse Code).
Tylko na mnie nie krzycz
Zdecydowanie nie jest to gra dla ludzi o słabych nerwach. Ja zaczynam mówić podniesionym tonem, gdy jestem w sytuacji stresowej, a jest nią rozbrajanie bomby. Nawet idealnie zgrany z tobą instruktor może popełnić błędy. Nie wspominam już nawet o twoich błędach, misclickach i złych interpretacjach. Krzyk, napięcie i szybko bijące serducha zdecydowanie są nieodłącznymi elementami takich gier. Przed pierwszą grą upewnij się, że druga osoba zna twoje reakcje, jeśli są silne. Ta gra jest tak samo destrukcyjna dla przyjaźni i związków, jak Overcooked. Tak samo potrafi też je umacniać. Czy jest bowiem coś lepszego dla relacji dwóch osób niż przeżycie rozbrajania bomby? Jakby co, to nie mówcie, że nie ostrzegałem!
Wydrukuj, weź ołówek i do zabawy
Łącznie bawiłem się już w rozbrajanie bomb około 6 godzin. Jest to dużo czasu, zważywszy na to, że każda bomba rzadko wymaga więcej niż pięciu minut. W tym momencie dochodzę do wniosku, że aspekt społeczny tej gry jest niesamowicie przyjemny. Nie zagra się w nią wygodnie w więcej niż dwie osoby, jednak więcej by tylko przeszkadzało. Jedna osoba z kontrolerem w ręku, a druga z instrukcją, plikiem kartek i ołówkiem. Jakoś przecież trzeba sobie radzić ze wszystkimi pamięciówkami. Ekipa ze Steel Crate Games stworzyła naprawdę przyjemną grę. Szkoda, że na Xboksie nadal jest jedna z pierwszych wersji gry, bez aktualizacji lokalizacyjnej i bez uaktualnionej wersji łamigłówek. Aha, no właśnie. Nie poruszam tego tematu często, ale na konsolach gra jest tylko po angielsku. Wiem, że dla części osób może to być problem, szczególnie gdy trzeba używać angielskojęzycznej instrukcji. Nie jest to gra imprezowa, ale jest to naprawdę genialny coop.