Koreańczycy stworzyli kolejną strzelankę. Po CrossfireX miałem małe wątpliwości, ale okazuje się, że CROWZ to znacznie ciekawsza gra. ThumbAge i ROYALCROW dają nam grę, która już na starcie ma podbój i battle royale. Czy ta gra jest tym, czego oczekiwaliśmy od Battlefielda?
Tak jakby
CROWZ to strzelanka, która wygląda, jakby ktoś na siłę chciał stworzyć mix PUBG i Battlefielda. Mamy walkę na dużą skalę, kilkudziesięciu przeciwników przeciw naszemu zespołowi. Podbój, w którym walka jest dość przyjemna i szybka. Jednocześnie mamy widok z trzeciej osoby, który jest widokiem domyślnym. Widać, czym się inspirowali deweloperzy i nie pasuje mi to. Osobiście nie znoszę rozgrywki prowadzonej w ten sposób, bo pozwala ludziom oszukiwać, spoglądając kamerą za róg budynku. Sporo podobieństw do PUBG widać też w battle royale, które ma co prawda swoje unikatowe zasady, ale jakby mi ktoś powiedział, że to nowy tryb PUBG, to bym się nie zdziwił. I chyba właśnie o to chodziło. Mam wrażenie, że to nie jest FPS/TPS dla fanów wielkoskalowych strzelanek. To jest strzelanka dla fanów PUBG, którzy potrzebują przerwy. Nawet mam wrażenie, że strzela się dość podobnie. Tutaj muszę przyznać, że CROWZ góruje. Strzela się po prostu przyjemnie.
Jest rusznikarz, są pojazdy i naklejki

Z uwagi na to, że CROWZ to nowa gra, to obowiązkowo musi zostać odhaczonych kilka elementów. Na pierwszy ogień idzie broń. Jest głównie współczesna, pomijając kilka sztuk, które można uznać za leciwe. Podzielona jest na standardowe grupy, czyli karabiny szturmowe, karabiny maszynowe, karabiny snajperskie, pistolety maszynowe, pistolety i tak dalej. Każda broń ma opcje dostosowania akcesoriów pod swoje upodobania. Każdy element osprzętu ma wymienione, jak wpływa na broń, ale nie ma żadnych szczegółów. Mniejszy odrzut poziomy, większe drgania broni. Coś takiego. Możemy nalepić też na broń kilka naklejek, które odblokowujemy podczas gry. Zakładam, że w przyszłości dojdą też skiny, bo gra wydaje się na to gotowa. Inspekcja broni na to wskazuje. Są też pojazdy. Ciężkie, lekkie, lżejsze, a każdemu można wybrać malowanie. Te są oczywiście płatne, a więc istnienie mikrotransakcji za walutę pośrednią jest już zaimplementowane. Żołnierz też ma kosmetykę, ale tutaj są na razie tylko dwa płatne pakiety.
Battle royale musi być

Tryb o nazwie Squad Operation służy jako battle royale w CROWZ. Jest to w miarę standardowa wersja znanego wszystkim trybu, nic szczególnego się tutaj nie zmienia. Wchodząc do gry, widzimy ilu graczy dołączyło, bo gra zaczyna się, gdy będzie co najmniej 32. Wybieramy jedną z broni podstawowych (M4, AK-47, Mosin-Nagant, strzelba) i możemy postrzelać do nieśmiertelnych przeciwników. Nasz zespół, maksymalnie 4 osoby, zostaje wyrzucony gdzieś nad wyspą, na której znajdują się depozyty Q-on. Nie wiem, co to jest, powiedzmy, że to jakieś minerały. Gdy uderzymy o ziemię, zaczyna się walka, a naszym celem jest zebranie 100 tysięcy Q-on. Zbieramy go ze skrzynek i kopiąc minerały w odpowiednich miejscach na mapie. Gdy zaczynamy to robić, to ogłaszamy się całemu światu, chociaż drużyny generalnie zostawiają się w spokoju podczas wydobycia. Wygrywa drużyna, która pierwsza zbierze wymaganą ilość zasobów i ewakuuje się z pola walki.

Sama rozgrywka w SO nie jest zła. Przyznam, że to jedno z przyjemniejszych BR, w które grałem, jednak może wynika to z dość niskiego stopnia złożoności. Jeszcze wiele w tej grze brakuje, więc rozgrywka wydaje się całkiem podstawowa. Startujemy, skacząc ze spadochronem, a na ziemi mamy dostęp do podstawowego wyposażenia, dokładnie jak w trybie multiplayer, jednak tutaj możemy podnosić paczki amunicji, dobierać nowe wyposażenie i dodatki do broni. Grając w SO, miałem wrażenie, że gram w małe PUBG, a to raczej dobry znak. W grze są skrytki różnych poziomów i rozmiarów, pojazdy, potężne bronie, które możemy podnosić i dodatki, których przez dziesiątki godzin nie zobaczymy w trybie online. To sprawia, że nawet jeśli nie przyszliśmy do tej gry dla SO, to warto w ten tryb zagrać raz na jakiś czas.
Podbój też niczego sobie

Blood Zone, bo tak nazywa się podbój w CROWZ, to natomiast walka o 9 punktów na mapie, w których wydobywany jest Q-on. Obie frakcje muszą wydobyć go 3 tysiące, a dzieje to się, gdy kontrolują dany punkt. W sumie są to standardowe zasady podboju, tylko punkty zastąpione są zasobami. Jedyną ciekawą rzeczą jest to, że podbój się odblokowuje z czasem. Na początku możemy zdobyć tylko dwa punkty, po czym odblokowują się trzy kolejne, a po tym dwa i na końcu dwa. Sprawia to, że szarża pod spawn przeciwnika nie ma sensu, bo i tak tam nic ciekawego nie zrobimy. Oddziały muszą przeć naprzód powoli, żeby móc stopniowo zajmować strefę walki. Pod koniec rzecz jasna możemy zajmować wszystko, co chcemy i w dowolnej kolejności, ale chodzi o nadanie pewnej struktury pierwszym minutom gry. Doceniam to, bo walka staje się mniej chaotyczne i skupia się w centrum mapy.

Podczas walki możemy liczyć na wsparcie spoza mapy w różnych formach, ale też na mapie mamy co podnosić. Każdy zdobyty ekstraktor ma obok siebie skrzynkę, w której możemy odnowić zapasy amunicji, a część punktów ma też miejsca, gdzie raz na kilka minut można podnieść wyrzutnię rakiet. Broń przydaje się do walki z pojazdami kołowymi, czołgami i helikopterami, które można wezwać podczas odrodzenia. Niestety w grze nie ma ról, więc to, albo zakup jednego z pakietów wsparcia, jest jedyną opcją na zniszczenie pojazdu. Owych pakietów jest natomiast kilka i są dość ciekawe. Możemy zakupić wyrzutnię rakiet, która przypomina Javelin, możemy zakupić UAV, ostrzał artyleryjski, czy nalot samolotów bliskiego wsparcia. W Blood Zone gra się całkiem przyjemnie, ale CROWZ nadal ma sporo problemów wieku dziecięcego, które muszą zostać zaadresowane, żeby gra faktycznie osiągnęła gotowość do wypuszczenia w wersji 1.0.
Lagi, granaty i niezniszczalne kraty w oknach

Największym minusem gry na chwilę obecną są niewielkie niedociągnięcia techniczne. Czasami podczas przeglądania menu pokazuje mi się okno ładowania, co jest szczególnie upierdliwe podczas zmiany osprzętu na broni. Innym razem nie mogę wybrać zestawu wyposażenia, bo gra uważa, że mam już go wyposażonego, a tak nie jest. Czasami podczas walki nie mogę w nikogo trafić, mimo że klatki na sekundę i opóźnienie są w normie. Rzucanie granatów to tragedia, bo gdzie indziej leci smuga granatu, a gdzie indziej sam granat. Zazwyczaj uderza on w mur lub dach, który chcesz przerzucić, bo wylatuje z twojej ręki sekundę później, niż powinien. Są jeszcze niedociągnięcia związane z teksturami i kolizjami. Mury da się przestrzelić, nie zawsze, ale się da, a z metalowymi kratami na oknach już tego zrobić nie można. No i największy błąd w grze – widok z trzeciej osoby. Wszystkie te problemy trzeba wyeliminować przed premierą!
Będzie darmowa?

CROWZ zaskakuje jakością i tym, co oferuje. Niepełny pakiet w darmowej becie wygląda naprawdę imponująco. Zaimplementowana namiastka mikrotransakcji napawa nadzieją. Naklejki, skiny pojazdów, zestawy wyposażenia żołnierza, a do tego na pewno dołączą jeszcze bronie na zamówienie. To wszystko sprawia, że gra wygląda jak współczesne Call of Duty w kontekście zarabiania na swoje utrzymanie. To dobrze. Mam nadzieję, że deweloperzy też to wiedzą, bo mikrotransakcje pozwolą im zarobić krocie. Jest tylko jeden warunek. Gra musi być darmowa. Darmozjady muszą tworzyć bazę żywieniową dla większych rybek, które będą kupować skiny, żeby wyróżnić się w tłumie. Mam wrażenie, że praca grafików jeszcze się na dobre nie zaczęła. Prawdę powiedziawszy, to chcę grać w CROWZ. Nie za często, raz na jakiś czas. Będę wyczekiwał odpowiednich informacji bliżej premiery. Wam natomiast polecam zainteresować się tą grą i korzystać z darmowej bety, póki można.