Prawda jest taka, że Temu sprzedaje wiele gównianych przedmiotów. Zachęcić do zakupów często jednak chcą całkiem dobrymi. Nie myśl więc, że GameSir G7, którym zachęcają cię reklamy w mediach społecznościowych, to gówno. GameSir G7 i GameSir T7 to genialne kontrolery.
Z Temu do domu

Ja trafiłem na te kontrolery właśnie na jednym z portali społecznościowych. Temu chciało mnie zachęcić do zakupów, dorzucając kontroler jako gratis. Tyle ich było, że aż zacząłem się zastanawiać, czym jest GameSir G7? GameSir to firma, która od lat produkuje sprzęt elektroniczny. Kontrolery, uchwyty i inne gadżety. Ich GameSir G7 i T7 są najnowszą serią kontrolerów dedykowanych dla Xboksa i certyfikowanych dla tej konsoli. Czym się wyróżniają? Dwoma rzeczami. Po pierwsze posiadają analogi i spusty wykorzystujące efekt Halla. Po drugie są w całości przewodowe. O ile pierwsze zachęca, to drugie już niekoniecznie. Z tego powodu są często określane jako “najlepszy kontroler, którego nigdy nie będę używał”. Sądzę jednak, że dla wielu osób są one wręcz idealne. Budową przypominają oryginalne kontrolery Microsoftu, jednak są odrobinę mniejsze. Są też bardzo lekkie ze względu na brak baterii. Jakość wykonania jest natomiast niesamowicie dobra.
GameSir T7
T7 to tańsza wersja kontrolera. Jest to podstawowy kontroler, który posiada gniazdo, pozwalające podłączyć go do konsoli (USB-C) i gniazdo mini-jack. Dodatkowy jest jeden przycisk (M), który pozwala wyciszyć mikrofon i działa jako przycisk funkcyjny, pozwalający zmieniać balans głośników między grą i czatem oraz zmieniać głośność. Poza tym jest to standardowy kontroler. Krzyżak, A, B, X, Y, dwa analogi, dwa bumpary, dwa spusty, a także posiada przyciski View, Menu, Guide i multimedialny. Standard. Analogi i spusty działają jednak, wykorzystując efekt Halla, więc odczyt pozbawiony jest mechanicznych komponentów, które tak często zawodzą i są plagą kontrolerów Xbox Elite Series 2 i do Nintendo Switch. Sprawia to, że analogi działają do bólu precyzyjnie. Błąd odczytu jest na poziomie 0.5%, więc można w ogóle zapomnieć o dostosowywaniu martwych stref w kontrolerze.

Poza tym kontroler oferuje także chropowate uchwyty, które poprawiają pewność chwytu. Wokół analogów znajdują się pierścienie z gładkiego plastiku, które poprawiają płynność ruchu analogów. Kontroler posiada też 4 wibrujące silniki. Jest to o tyle istotne, że nie są one pewnym elementem, jeśli chodzi o tańsze kontrolery. GameSir T7 zdecydowanie się do nich zalicza, bo jego cena waha się w granicach 150-215 złotych. Dostępny jest w 3 wariantach kolorystycznych: Creamsicle White (biały z pomarańczowymi akcentami), Ruby Red (półprzezroczysty czerwony) i Sapphire Blue (półprzezroczysty niebieski). Dla kogo on jest? Zdecydowanie dla osób, które są minimalistami. Jeśli nie są potrzebne ci dodatkowe przyciski i inne wodotryski. Jeśli cenisz prostotę i ładny design. Wersja Creamsicle White jest szczególnie ładna i właśnie na nią się skusiłem.
GameSir G7
G7 to natomiast opcja nieco droższa. Jej cena zaczyna się od 250 złotych i kończy w okolicach 300, zależnie od wersji i dodatków. Jest to już cena, którą osiągają kontrolery oryginalna, więc czym na ich tle wyróżnia się GameSir? Otóż nadal mamy wszystko, co poprzednio, czyli standardowe przyciski, przycisk pozwalający manipulować głośnością i mikrofonem, analogi i spusty z efektem Halla. Dochodzą jednak dodatkowe dwa przyciski na odwrocie kontrolera. Oznaczone jako R4 i L4. Z uwagi na to, że jest to certyfikowany kontroler, to Xbox go wykryje i w aplikacji odpowiadającej za akcesoria będziemy mieć możliwość dostosowania skrótów. Są one dokładnie takie same jak w przypadku kontrolera Xbox Elite. Mamy więc możliwość odpalenia odpowiedniej aplikacji, zarządzania podstawowymi funkcjami konsoli albo przypisania pod nie jednego z przycisków na kontrolerze.

Dodatkowo mamy możliwość zmiany wyglądu kontrolera poprzez zmianę “faceplate’u”, czyli całego frontu kontrolera. Po prostu unosisz swój nudny, jednobarwny i zastępujesz go dowolnym z motywem, który lubisz najbardziej. To jednak czysto teoretycznie. O ile GameSir oferuje nowe kable, akcenty i analogi, to faceplate dostępny jest tylko jeden – z gry Black Desert. Oznacza to mniej więcej tyle, że płacisz dodatkowo za opcję, której nigdy nie wykorzystasz. Na tym się jednak nie kończy, bo rzecz jasna w opakowaniu znajdziemy też 3-metrowy kabel, jak w T7. Ja na razie G7 nie kupiłem, bo moje długie godziny spędzone z Xbox Elite Series 2 pokazały mi, że o ile efekt Halla by się przydał i byłby naprawdę mile widziany, to dodatkowe łopatki i przyciski raczej nie są przydatne w codziennym graniu. Miło jednak zawsze mieć przypisane pod nie naciśnięcie LS i RS, gdy gra wymaga wiele biegania albo wstrzymywania oddechu.
SE a HE

Szukając GameSir G7 możecie znaleźć obecnie dwie wersje, przy czym jedna z nich jest nieco droższa, a druga tańsza. Wersja HE wydaje się wersją „premium” tego kontrolera. Pozbawiona jest przełączników blokujących R4 i L4, ale poza tym wszystkiego w niej więcej. Ma ona gumowane uchwyty niczym kontroler Xbox Elite. Jednocześnie wersja SE ma plastikowe uchwyty z fakturą poprawiającą chwyt i ma przełączniki blokujące R4 i L4. Pozostałe elementy kontrolera wydają się takie same. Analogi, spusty i kształt. Różnica pojawia się jednak, gdy naciśniemy przyciski A, B, X i Y. Pod nimi znajdują się przełączniki. a nie membrana, co sprawia wrażenie kliknięcia niczym w myszce. Jest to dość nietypowe dla kontrolerów i nie każdemu będzie pasować. Do tego są one znacznie głośniejsze niż membrany. Co wybrać? Po prostu wybierz opcję, która pasuje tobie najbardziej. Stawiałbym jednak na SE, bo nie każdy lubi gumę na kontrolerach.
Oprogramowanie jest genialne

GameSir oferuje też oprogramowanie do kontrolera. Plusem jest to, że nie jest to podejrzany instalator pobrany z chińskiej strony internetowej. Aplikację GameSir Nexus znajdziemy w Windows Store. Po instalacji sama wykryje nasz kontroler i da nam możliwość stworzenia profili. Można tutaj dostosowywać martwą strefę, czułość przycisków, dowolnie mapować kontroler, zmieniać zachowanie wibracji i jeszcze kilka dodatkowych rzeczy. Wszystkie zmiany zapisujemy w pamięci kontrolera i mamy możliwość zmiany ich w locie. Tak, nawet grając na konsoli. Naciskamy przycisk M i A, B, X lub Y. Kontroler wibruje możemy grać dalej. Jest to ciekawa opcja, szczególnie że sporo gier na konsolach nie pozwala nam mapować przycisków. Tym kontrolerem jesteśmy w stanie poprawić deweloperów. Jedynym minusem jest to, że Xbox nie pozwala nam zmieniać tego bezpośrednio przez konsolę, a wiemy, że Xbox to potrafi.
Taki, jakim powinien być kontroler od Microsoftu
W tym wszystkim pora na ciekawą konwersację. Dlaczego Microsoft nie daje w swoich standardowych kontrolerach efektu Halla, który nie jest znany od dzisiaj. Wyeliminowałoby to problem posiadania sterty zepsutych kontrolerów, z którymi zawsze coś jest nie tak. Będę też w wielkim szoku, jeśli kolejna rewizja kontrolerów nie będzie miała analogów wykorzystujących ten mechanizm. Nawet w swoich drogich kontrolerach, które kosztuję ponad 600 złotych, Microsoft nie zastosował analogów z efektem Halla. O dziwo spusty go mają, ale analogi już nie. Sprawia to, że kontrolery Xbox Elite Series 2 są najbardziej awaryjnymi kontrolerami. Prawie nie da się spotkać kogoś, kto by nie miał z nimi problemu. Jednocześnie technologia bezprzewodowa zastosowana w kontrolerach jest dość ściśle strzeżona przez Microsoft i kontrolery bezprzewodowe dedykowana dla Xboksa muszą używać odbiorników. Może w niedalekiej przyszłości doczekamy się kontrolerów od NIntendo, Microsoftu i innych producentów, które faktycznie są warte swojej ceny.
Motywacja do lutowania

Jednocześnie GameSir swoimi tanimi kontrolerami, które działają genialnie, zachęca mnie do spróbowania zabawy w lutowanie. Analogi z efektem Halla są dostępne na Amazonie i AliExpress w cenie od 10 do 40 złotych za komplet. Nawet dostępne są nie tylko dla standardowych kontrolerów wszystkich producentów i każdej ich wersji, ale też dostępne są do kontrolerów nieco wyjątkowych, jak na przykład drogie kontrolery Microsoftu. Niestety w moim muszę ustawiać w grach deadzone na 15-20%, żeby nie zauważać delikatnego kroczenia lub zmiany kierunku spoglądania. Jest to nieakceptowalne, ale z drugiej strony, póki gwarancja jest, to trzeba kontroler wymieniać i próbować do skutku. Jeśli lutowanie nie jest dla ciebie, to większość porządnych serwisów oferuje już wymianę analogów na takie z efektem Halla, jednak będzie to kosztować od 100 do 300 złotych, zależnie od kontrolera. Powstaje więc pytanie, czy warto?