Escape From Tarkov przez długi czas było unikalną grą. Nie battle royale, nie survival, tylko extraction shooter. Wbijasz na mapę, starasz się przeżyć i wyciągasz z mapy sprzęt, żeby kolejny raz był łatwiejszy. Escape From Tarkov ma jednak masę problemów, których wydaje się nie mieć inna gra. Arena Breakout Infinite.
Skromne początki…
Arena Breakout ukazało się jakiś czas temu na Androida i iOS. Mam wrażenie, że akurat w momencie, gdy Escape From Tarkov przeżywało największy kryzys. Gra miała na celu dostarczenie podobnych doświadczeń, ale w mobilnej formie. Nie miała sobie równych. Nieco później ukazała się komputerowa wersja, a w akcje promocyjne zaangażowano kupę influencerów. Gra, z niewielkimi zmianami, kopiuje to, co znane jest na komórkach. Mapy się trochę zmieniają, zadania wydają się inne, brakuje nieco broni, ale poza tym jest prawie tak samo. Do tego stopnia, że ludzi przesiedli się z komórek na komputery. Co prawda exodus z EFT nie nastąpił, ale gra cieszy się przyjemnym poziomem popularności, który pozwala raz na jakiś czas znaleźć pełne lobby, a czasami grać prawie samemu. To nie błąd, to cecha, bo zmniejsza poziom frustracji po kilku nieudanych rozgrywkach. Zmniejsza, ale nie eliminuje.
…I wylew bliźniaków

Arena Breakout Infinite to jednak nie jedyna taka gra. Gray Zone Warfare to “pierwszy extraction shooter stawiający na realizm”. Co ciekawe stworzyli go ludzie od kilku strzelanek na komórki – Madfinger Games – ich pierwsza gra na PC to ambitny projekt. Podobno jest też dobry. Niemiecki zespół Games Of Tomorrow pracuje też nad Incursion Red River, która wygląda równie imponująco, ale zawartości nadal ma niewiele. To nie są wszystkie. Są pierwszoosobowe i trzecioosobowe. Realistycznie wyglądające i mocno stylizowane. Casualowe i hardkorowe. Wybór jest ogromny, a wszystko można zawdzięczać popularności EFT. Arena Breakout Infinite wyróżnia się jednak tym, że gra jest w pełni darmowa. Mikropłatności istnieją rzecz jasna, ale nie dają wielkiej przewagi w grze. Mamy większą skrytkę na wypadek śmierci, więcej miejsca w magazynie i można kupić walutę, jednak nie jest to nic, czego nie da się osiągnąć kilkoma godzinami gry. Kilka godzin w skali tej gry to natomiast nic.
Prawie to samo

Pisząc o Arena Breakout Infinite, nie da się uniknąć porównań do Escape From Tarkov. Można porównywać wygląd. Można porównywać ilość broni. Przyznam, że w bezpośrednim porównaniu ABI wypada słabo. Mapy wydają się mniejsze. Broni jest mniej i mniej różnorodnej. Niektóre mechaniki są uproszczone. Zawartość kończy się po około tygodniu grania. Jest jednak kilka plusów. Moim osobistym jest niewspieranie rosyjskiego gamedevu. Ważnym jest też to, że gra jest w pełni darmowa. Pobieramy ją albo przez launcher od deweloperów, albo przez Steam. W grach podobnie wygląda system modyfikacji broni (chociaż ABI nie pozwala na tak wiele, tak EFT), leczenie, eksploracja i ogół rozgrywki. Są do tego stopnia podobne, że deweloperom EFT się to nie spodobało. Czy to źle? Nie, jeśli kopia jest dobra, a ta jest. Szczególnie że można pograć w nią za darmo, więc jeśli się wam nie spodoba, to nic nie tracicie, poza kilkoma godzinami życia.
Zacznijmy od początku

Gra w ramach samouczka przeprowadza nas przez fragment mapy we wstępie fabularnym. Uczy nas podstaw rozgrywki, zachowania i pozwala na spokojnie zwiedzić kawałek mapy. Wszystko jednak się wali i misja okazuje się porażką. Przechodzimy w stan wojny partyzanckiej. Naszym celem w rozgrywkach jest pozyskiwanie zasobów, broni, amunicji, ekstrakcja i handel, żeby następnym razem móc wystartować z lepszym sprzętem. Mamy do wyboru kilka map o rosnącym poziomie potencjalnego łupu, na każdej pojawiamy się w jednym z miejsc odrodzenia i mamy dostępne kilka miejsc ewakuacji. Tylko od nas zależy, co chcemy osiągnąć. Czasami opłaca się iść po zapasy w konkretne miejsce, a czasami będziemy polować na innych graczy, chcąc opuścić grę z tym, z czym oni ją zaczęli. Możemy też zacząć grę jako bojownik, która wchodzi w rozgrywkę z kiepskim, losowym sprzętem, więc szanse na przeżycie są niskie, ale wkład jest zerowy.
Operator ze sprzętem za miliony

Wchodząc do gry i ryzykując własny sprzęt, chcemy rzecz jasna wyjść na tym jak najlepiej. Wiele technik pozwala nam osiągnąć właśnie ten cel. Weź prawie nic, tylko podstawową ochronę, apteczkę, bandaż i zestaw chirurgiczny i morduj boty, przeszukując wszystkie zakamarki mapy. Możesz też wziąć najlepszy możliwy sprzęt i rozjechać wszelki opór w punktach zapalnych, gdzie toczy się najcięższa walka. Każda technika ma swoje plusy i minusy. Niestety prowadzi to czasami do sytuacji, gdzie na Farmie, która powinna być najłatwiejszą, przyjazną dla nowych mapą, spotykamy się ze zorganizowaną ekipą graczy w najlepszym możliwym sprzętem z termowizją. Poziomy bowiem mają minimalną wartość sprzętu, który musimy zabrać, ale nie posiadają maksymalnej. Dobrze założyć, że nieważne ile dajesz za twój sprzęt, ktoś dał jedno zero więcej i jest w tej samej grze. Jeśli dajesz 200 tysięcy za cały twój sprzęt, ktoś dał tyle za samą amunicję.
Nie ma honoru wśród złodziei

Rzecz, która mnie nieco rozczarowała to brak możliwości z pobliskimi graczami. Komunikacja jest tylko w zespole. W efekcie, gdy gramy jako bojownik, nie mamy możliwości komunikowania się z innymi bojownikami. Sprawia to, że trzeba nauczyć się rozróżniać zachowanie graczy od botów, bo nie można się łudzić, że nie zginiesz od strzału w plecy, gdy pozwolisz komuś innemu żyć. Boty nigdy nie mają dwóch broni. Ktoś ma dwie bronie? Dla własnego bezpieczeństwa musisz zabić tego gracza pod przykrywką. Chciałem nawet poruszyć temat kary za zabijanie swoich wśród graczy i spotkałem się z powszechną krytyką pomysłu. To przecież dziki świat i dzieją się w nim dzikie rzeczy. Zabij albo zostań zabitym. Brak honoru wśród złodziei. Tryb, który moim zdaniem powinien często być sprzątaniem mapy, jest jeszcze bardziej stresujący. Grając jako operator, mordujesz wszystkich na swojej drodze. Tutaj musisz cały czas być w stanie podwyższonego skupienia.
Daleko od ideału

Arena Breakout Infinite ma jednak problemy. Są liczne. O ile stabilność gry jest ok, to serwerów już niekoniecznie. Ping szaleje. Pakiety się gubią po drodze, a wszystkie serwery wydają się ulokowane w Chinach albo Rosji. Te dwa języki to plaga, bo trudno się komunikować z Ruskimi, którzy mają mylne wrażenie, że każdy zna ich język. Zdarza się też, że menu potrzebuje zbyt dużo czasu między akcjami. Jeśli więc chcemy rozładować plecak z łupów, musimy spędzić na tym zbyt wiele czasu. Nie można też pominąć kwestii braku różnorodności w sprzęcie i braku limitów wartości wnoszonego sprzętu. Moim zdaniem gracze powinni mieć piaskownicę, gdzie mogą ćwiczyć bez konieczności walki z graczami, którzy mają sprzęt o większej wartości niż całe nasze życie. Mam jednak wrażenie, że każdy z tych problemów da się łatwo rozwiązać, więc trzeba poczekać na to, co przyniesie przyszłość.
Ale czy można lepiej?

Jeśli twoim zdaniem Escape from Tarkov to szczytowe doświadczenie w extraction shooterach, Arena Breakout Infinite nie jest daleko za tą grą. EFT to jednak ciągłe, nieskończona beta, podczas gdy ABI to pełnoprawny produkt, który posiada dokładnie te same funkcje, ale któremu brakuje lat rozwoju, którym może pochwalić się EFT. W moim odczucie EFT nie jest warte 200 zł, gdy ABI istnieje, a za 200 złotych możesz sobie wykupić pół roku dostępu Elite do wszystkiego, co gra ma do zaoferowania. Nie zmienia to jednak faktu, że sporo osób uważa, że EFT jest warte więcej i dla tych osób są specjalne edycje gry, które dodają jeszcze więcej benefitów. Ostatecznie sądzę, że już wiesz, w co chcesz zagrać, a jeśli nie wiesz, to mam jeden wniosek na koniec. Zacznij od ABI. Jeśli ten styl gry ci się podoba, to rozważ kupno EFT, żeby mieć dostęp do bardziej “dojrzałego” doświadczenia.
Bonus: Pay-to-win?

Wiele osób uważa, że ów status Elite to pay-to-win w Arena Breakout Infinite. Pozwól, że wytłumaczę, dlaczego nie. Elite nie daje dostępu do lepszych broni, ani do lepszej amunicji. Nie daje dostępu do lepszych pancerzy i innych trybów rozgrywki. Elite daje dostęp do większej skrytki (1×2 a 3×2), 150 kratek dodatkowego miejsca w magazynie i większy pęk kluczy (2×3 a 5×3). Ostatecznie jasne, że pozwoli ci to wyciągnąć więcej wartościowych rzeczy i mieć więcej kluczy do zamkniętych pomieszczeń, ale jeśli grasz na poziomie, na którym to ma znaczenie, to na pewno masz Elite. Czy płacisz, czy nie, umierasz tak samo szybko. Pay-to-win musiałoby dać ci jakąś istotną przewagę, jak chociażby w Warface, gdzie bronie, które kupujesz, są po prostu lepsze. Nie tutaj. Z tego, co mi wiadomo, to w Escape from Tarkov jest podobnie.