Właśnie skończyłem mój pierwszy romans z VR. No, drugi, ale minutowego kontaktu z Samsung Gear VR na PGA w zeszłym roku nie liczę, bo demo było tragiczne i obsługa stanowiska zdecydowanie znudzona ciągłym dezynfekowaniem urządzenia. A więc założyłem na głowę kawałek plastiku od Hykkera, wsadziłem w niego mojego OnePlus 3T i ruszyłem do Faludży.

Zacznijmy może od sprzętu, który używałem. Wydało mi się, że połączenie dość taniego, jak na swoje podzespoły i możliwości, telefonu z kawałkiem plastiku z Biedronki będzie idealnym pomysłem. Nie myliłem się. Telefon idealnie pasował w uchwyt, którego już dalej nie dało się rozciągnąć, gdy wsadzałem go do środka, wyśrodkowałem go, a obudowa, której używam uchroniła go przed porysowaniem metalowej obudowy. Samo Hykker VR Glasses 3D, to całkiem porządne urządzenie jak za swoją cenę. Za skromne 40 złotych mamy do czynienia z urządzeniem, które idealnie wykonuje swoje zadanie, chociaż jak usłyszałem, może być niewygodne dla niektórych użytkowników z powodu faktu, że cały zestaw opiera się o nos użytkownika, który nie jest w żaden sposób zabezpieczony, chociaż ja nie odczułem dyskomfortu z tego powodu. Bardziej dokuczał mi ciężar całego zestawu. No i brak przycisku, ale o tym zaraz, podczas omawiania doświadczeń.

Na razie o samym VR. Nigdy mnie do niego nie ciągnęło. Zawsze preferowałem AR, coś co miało oferować Google Glass, czy obecnie oferuje Microsoft HoloLens. Google chyba doszło do wniosku, że AR jest dla nich za trudne, bo wymagało ekipy specjalistów z Microsoftu i całkiem potężnego sprzętu, więc doszli do wniosku, że łatwiej będzie spróbować z kartonem i po latach po Glass powstał Cardboard. Zamiast sprzętu za $5.000 dostaliśmy coś, co przy odrobinie sprawności manualnej można złożyć za darmo z pudełka po butach. Niemniej jednak Google zapoczątkowało pewien ruch w interesie, po ich koncepcji świat ruszył na podbój VR. Ja początkowo wyśmiałem ten pomysł, nadal uważam, że jest całkiem kiepski, chociaż wiem, że ma on swoje zastosowania. Jak dla mnie nie ma on jednak zastosowania w rozrywce. Mam problemy z całkowitym zanurzeniu się w grze lub doświadczeniu, i to może dlatego VR nigdy nie będzie dla mnie.

Pierwsza rzecz, którą zrobiłem po uruchomieniu komórki i założeniu sprzętu na głowę było odpalenie YouTube’a w trybie kinowym, było to ciekawe doświadczenie, ale wydało mi się gorsze niż w teorii. Ekran był za daleko, a rozglądanie się cały czas powodowało, że widziałem przycisk telefonu po prawej stronie. Dużo lepszym zastosowaniem VR są filmy w 360 stopniach. Byłem na kilku torach wyścigowych, jechałem w rajdzie WRC, i byłem w Faludży. To ostatnie sprawiło, że zauważyłem wielki plus dobrze zrobionego filmu w 360 stopniach. Był to dokument o walce irackiej armii i milicji z ISIS po wycofaniu się wojsk USA z tego regionu. Przed naszymi oczyma zawsze było to, co chciano nam pokazać, ale przy okazji mogliśmy się rozejrzeć. W jednej sytuacji coś działo się za Hummerem, w którym była kamera, więc obróciłem się i widziałem na co spojrzał reporter, gdy przerwał swoją mowę. Było to super doświadczenie. Niestety nie każdy film jest zrobiony, bo w niektórych nie zwracają uwagi na kierunek, w którym kamera jest skierowana, wiec na przykład główna akcja działa się za mną, co jest niedopuszczalne, nie mogę się cały czas obracać, bo osoba ustawiająca kamerę nie dbała o jej pozycję.

Co do gier, to dość trudno mi cokolwiek ocenić. Nie mogłem zagrać w zupełnie nic z powodu braku przycisku na headsecie. Jest to problematyczne, ponieważ większość aplikacji wymaga naciśnięcia przycisku co najmniej raz, a wtedy musiałem wyciągać telefon z headsetu, nacisnąć na ekran, a potem ponownie włożyć go do środka. W innych, jeszcze bardziej chińskich, wersjach tego urządzenia obeszli to dodając do zestawu przyciski, które wykorzystują Bluetooth do komunikacji z telefonem. Niestety za mało aplikacji wykorzystuje cudowną metodę „spójrz, żeby użyć”, gdzie musimy po prostu skierować nasz wzrok w kierunku interaktywnego elementu. Szkoda, że Google nie wykorzystało tego w ich własnej aplikacji odpowiadającej za wprowadzenie do VRu, ponieważ instrukcja „spójrz na lisa” nie do końca doprowadzi nas do końca wprowadzenie.

Jest jeszcze kolejna sprawa, VR w obecnej formie jest zbyt bierny. Jedyne, co można wygodnie zrobić, to usiąść i oglądać. Te wszystkie grafiki prezentujące ludzi wymachujących rękami, krzyczących z podniecenia – nieprawda. Grać można z kontrolerem w rękach, ale prawdę powiedziawszy, to gra w wyścigi nie różni się wystarczająco od kompletu Forza Motorsport + Kinect, gdzie można się rozglądać, bo Kinect śledzi ruchy głowy. Czy VR ma potencjał? Jak najbardziej, ale potrzebny jest pomysł, który popchnie go w odpowiednim kierunku. Jest to technologia z lat 90, która teraz dopiero ruszyła przez te małe superkomputery w naszych kieszeniach. Może za 30 lat VR w końcu będzie powodem do krzyczenia z podniecenia podczas jazdy rollercoasterem, bo na chwilę obecną, to coś mi to nie podchodzi. Chociaż każdy powinien spróbować. Z ciekawości. Może akurat doświadczysz czegoś innego niż ja!