Wargroove to gra od Chucklefish, która przez wielu jest porównywana do serii gier strategicznych Wars. Szczególnie mowa tutaj o grze Advance Wars, która ukazała się w 2001 roku na Game Boya Advance. Czy osoba, która nie ma pojęcia co to za gry, jest w stanie docenić Wargroove?
Wygląda ładnie

Już na pierwszy rzut oka Wargroove wygląda ładnie. Stylistyka gry jest zdecydowanie unikatowa i przyjemna dla oka. Zobaczymy tutaj jaskrawe, kontrastujące barwy, a także ostre krawędzie. Całość gry wykonana jest w delikatnym pixel arcie o małym rozmiarze piksela. W efekcie dostajemy grę, która pomimo swojego wieku, wygląda na grę z poprzedniej epoki, której zdarzył się po drodze facelift. Animacja jest równie prosta, co grafika, więc idealnie pasuje do stylu gry. Wielokrotnie spotkamy się z komicznymi ruchami i gestami postaci, bo niejednokrotnie gra próbuje być śmieszna. No i udaje się jej w pewnym stopniu. Nie jest to wyszukany humor, a raczej proste gagi i żarty sytuacyjne z odrobiną slapsticku. Wygląd to jednak jedna z tych cech gry, która może nie każdemu przypaść do gustu, szczególnie jeśli przesiadamy się na tę spokojną turówkę z jednych z największych wysokobudżetowych produkcji. Chucklefish to wydawca i deweloper, jednak studio nadal ma w składzie naście osób.
Gra się przyjemnie

Wargroove to strategia turowa, w której musimy naszą małą armią podbić twierdzę przeciwnika. Walka odbywa się na całkiem małych mapach, na których rozsiane są wioski, twierdze, wieże, posterunki i kilka innych typów budynków, które możemy zająć. Przejęcie każdej wioski daje nam dodatkowe zasoby, które możemy spożytkować na wzmacnianie naszych szeregów, a wybór jest całkiem porządny. Niestety różnorodność wśród frakcji jest znacznie mniejsza. Każda z nich ma kilku bohaterów, którzy różnią się unikatowymi umiejętnościami, jednak jednostki, którymi dowodzą, różnią się nazwą i wyglądem. Dwie podstawowe frakcje to Felhein i Królestwo Cherrystone, które jako podstawową piechotę mają odpowiednio szkielety i żołnierzy, a pierwszą taktyczną formacją są szkielety z pikami i pikinierzy. Jest to jednak przyjemny smaczek wizualny. Same jednostki działają na zasadzie kamień-papier-nożyce, gdzie każda jednostka ma mocne i słabe strony. Dodaje to przyjemną warstwę taktyki, a szybki podgląd informacji o jednostkach sprawia, że nie jest to wiedza tajemna.
Tylko te głosy…

Nie jestem pewien tylko jednego. Deweloperzy doszli do wniosku, że dobrym pomysłem będzie nagrania tylko tekstów albo pojedynczych wyrazów, a następnie wrzucenie ich do gry. Wargroove składa się ze sporej ilości dialogów, jednak najczęściej tylko jedna kwestia, i to najczęściej nie cała, jest wypowiadana. Przykładem może tu być kwestia „I can do this!” wypowiadana przez główną bohaterkę, która ma udźwiękowienie brzmiące „Let’s go!”, czego zupełnie nie rozumiem. Zakładam po prostu, że wypowiedzianą kwestię wlepiają jeszcze w kilku miejscach, żeby uzyskać z tego nagrania jak najwięcej. Przez to mam wrażenie, że ktoś chciał dobrze, a jest gorzej, niż jak gdyby cała gra była niema i pozbawiona udźwiękowionych dialogów. Po kilku pierwszych misjach, gdy Ragna dostaje opieprz od Lorda Valdera, to z tej całej rozmowy udźwiękowione jest „Ragna!”. Mam wrażenie, że gra zasługuje na pełną oprawę dźwiękową.
Moja pierwsza strategia turowa

Prosta do ogarnięcie rozgrywka sprawia, że Wargroove będzie idealną grą na sam początek przygody z turówkami. Dodatkowo nieskomplikowana fabuła, która przeprowadza nas przez szereg misji, niewielka skala bitew oraz możliwość swobodnej gry przeciwko SI i innym graczom są kolejnymi bonusami. Dla weteranów też znajdzie się coś w tej grze, bo nie dość, że można grać przeciwko innym, to jeszcze w grze znajdują się wyzwania, tryb „zręcznościowy”, kampania ma możliwość zdobywania odpowiednik odznak za każdy poziom, a także w trybie gry swobodnej możemy zagrać chociażby w formacie 2 na 1. Wargroove to niewielka gra, która zaskakuje jakością wykonania i maksymalnym wykorzystaniem minimum elementów rozgrywki. Jest to idealna gra na chwilę relaksu.
Grano na Xboksie One X
Gra została udostępniona do celów recenzenckich przez dewelopera.