Jak łatwo jest wydać grę w dzisiejszych czasach. Zrób prostą grę, która ma małe pole rozgrywki i duży interfejs, żeby móc grę wydać w tym samym momencie na urządzenia mobilne i PC. Znajdź wydawcę to nawet można przeskoczyć Steam Greenlight i wydać grę bez opóźnień. Vile Monarch zrobiło właśnie to i udało im się stworzyć Crush Your Enemies.
Po odrobinie grzebania okazało się, że Vile Monarch to studio założone przez uciekinierów z 11 bit studios, które dało nam takie cuda jak Anomaly i This War of Mine. Dodatkowo, jest to chyba pierwsza z gier zrobiona przez Polaków, co do której odniosę się chyba dość negatywnie. O tak, Enemy Front i Sniper: Ghost Warrior to są perełki przy tej grze. A więc…
Crush Your Enemies to miała być gra RTS, tylko tego S jest dość mało, bo przeciwnik ma tylko jeden cel – zamordować twoich ludzi. Sprawia to, że rozgrywka jest dość prosta i nie wymaga zbyt wiele myślenia, wymaga za to dużo przesadnie precyzyjnego zarządzania czasem, bo tego jest niewiele. Wiele misji, które mamy do wykonania w każdej z dwóch kampanii, wymaga wielokrotnego przechodzenia tylko dlatego, że wszystkich celów nie da się wykonać bo leżą na przeciwnych końcach spektrum czasowego. Pokonaj przeciwnika w 30 sekund i zabij wszystkich przeciwników są nie do wykonania w jednej rozgrywce, co nie byłoby dużym problemem, gdyby nie wymagało po prostu zaznaczenia wszystkich jednostek w jak najszybszym tempie i wydania rozkazu ataku na wioskę przeciwnika. Sprawia to, że poziom strategii jest naprawdę żenująco niski.
Idąc o kroczek dalej, grafika. Grafika jest nudząca. Nie wiem czy wyrosłem z pikseli, czy znudziły się one w wyniku powszechności ich występowania, ale wszyscy powinni przystopować z grafiką rodem z pierwszej wersji RPG Makera. Jeszcze jeszcze grafikę w grach jak FEZ, gdzie cały zespół składał się z dwóch osób, które były programistami, którzy musieli dopiero zacząć zabawę z grafiką i nie było ich stać na zrobienie czegokolwiek innego z powodu ograniczeń wynikających z własnych umiejętności. Jeśli natomiast ekipa posiada dwóch ludzi zajmujących się tylko i wyłącznie grafiką, to nie jest to akceptowalne. „Duchowy następca” i granie na nutce nostalgii już nie przejdzie, szczególnie u mnie.
Żeby nie było aż tak tragicznie, ktoś naprawdę przyłożył się do dialogów między postaciami. Albo pisał je o 4 nad ranem po udanej imprezie. Teksty są niesamowicie śmieszne i nawiązują do wielu rzeczy na czasie, jak na przykład Pokemony, ale wiele z nich bazuje na byciu tak kiepskimi, że aż są śmieszne. Ale to nie jest istotne. Zadanie wykonane wzorowo.
Pozostaje także kwestia platform. Grę reklamowano jako niekończącą się rozgrywkę, mimo tego, że kampania to jedyny tryb dla pojedynczego gracza. No, może jest w tym nieco prawdy. Gra pozwala na wspólną walkę graczy mobilnych i pecetowych, co znacznie wydłuża potencjał czasu rozgrywki. Co istotne, gra jest darmowa na platformach mobilnych, ale… Mam wrażenie, że to nie może być gra wzorowa. Jeśli wydawca musi umieszczać w notkach do aktualizacji 1.4 informacje, że „fewer ads in response to your feedback” i „[added] option to change the volume”, to znaczy że ktoś się nie postarał. Ale tak, czy inaczej, gra jest darmowa – dostajesz to za co płacisz.
No i jest problem na koniec. Ja grę dostałem za darmo w ramach recenzji i muszę przyznać, że chciałbym jej nie dostać. Człowiek, szczególnie w mojej pozycji, czuje się zobowiązany do zrecenzowania gry i zazwyczaj na siłę szuka pozytywnych aspektów gry. Niestety jest niesamowicie mało pozytywnych aspektów tej gry. Nie mogę jej polecić, chyba że masz tablet z Androidem lub iOSem, bo wtedy gra jest darmowa i warto zobaczyć co ma do zaoferowania. Kupowania jej na PC to błąd, w szczególności nie za taką cenę.
Gra została dostarczona przez wydawcę
Recenzent spędził w grze około 3 godzin na niedocenianiu żadnego z aspektów rozgrywki